DE ESTRADA (przerywa jej). Co za bezczelne nonsensy! No dobrze, ale gdzie u was na Węgrzech bywa w takich razach policja? Przecież to jest doskonale zorganizowana banda tych troje.
BALEASTADAR Policja w takich razach, czy tu, czy w Hiszpanii, nie wie nic o diabelskiej metafizyce — dowiaduje się po czasie o jej owocach. Mów dalej, Hilda! Nic nie wiem, co powiesz i jestem ciekawy.
HILDA A więc słuchaj, Hierek: czy ty myślisz, że tobie wystarczy ta turkawka i ta cała twoja dobroć i kochanie się w listeczkach na tle szarego nieba i to słodkie zadowolenie z siebie, które mnie przejmuje wstrętem? Kochasz tylko mnie i jesteś mój. Wiesz, czym cię trzymam — pamiętasz? Przypomnij sobie — nikt ci tego nie da — Chodź! Idziemy do tego ich piekła. Tam wre prawdziwe życie i użycie przy dźwiękach sonaty Belzebuba, ostatniej, pożegnalnej fanfary ginącego mrowia, które kiedyś zwało się ludzkością. Jesteś zdrów, nie masz żadnego paraliżu. Wstań i chodź.
SAKALYI (wstaje nagle zdrów, jak byk). Masz rację, Hilda. To wszystko urojenie. Jestem twój. Idziemy.
BARONOWA Wolę nawet to, niż ten mezalians. Hierek: tak się cieszę, że jesteś zdrów. A jak użyjesz życia, ożenisz się z panną Keszmereth. Wiem, że po tej szkole, którą przejdziesz, twoja żona nie będzie się z tobą nudzić. To była główna wada mężów mojego pokolenia, że...
SAKALYI Tak, tak — do widzenia z mamą tymczasem (wchodzi z Hildą do piekła w krąg czerwonego światła).
BALEASTADAR Brawo, Hierek. No, Hilda: dalej.
HILDA (do barona). I ty myślałeś, że ja upadłam naprawdę aż do tego stopnia? Chciałam cię tylko odebrać tej gęsi.
KRYSTYNA Ja z wami. Ja kocham Istvana. Ja też myliłam się. Przebaczcie mi, ludzie piekielni. Ja już nigdy nie będę. Weźcie mnie do siebie.
HILDA Ty, nędzna pokojowa suczko! Ty do piekła? Nie — tam jest miejsce tylko dla tygrysów i hien. Zostań sobie w saloniku i ciesz się dalej mordowarskimi wieczorami. Precz!
SAKALYI (dobywa rewolwer) Tym razem nie ujdziesz mi, samicze ścierwo! (strzela w Hildę, która pada).
BALEASTADAR No — teraz zakatrupił ją naprawdę. Ale my z Istvanem kobiet nie potrzebujemy. Nam wystarczy czysta sztuka! Cha, cha, cha, cha, cha! (śmieje się demonicznie).
SAKALYI Ach — więc i tego mi nie oszczędzono! Istvanie, zaklinam cię: bądź moim jedynym przyjacielem. Teraz jestem zupełnie sam. Jesteś hrabia — możemy być na równi. Ja ci oddaję wszystko. Nie ma już dla mnie kobiet na świecie.
ISTVAN Zapomniał pan, że mieliśmy się bić, panie baronie. Pan mnie obraził. Kocham tylko mego mistrza, Księcia Ciemności.