razem z Pietrkiem-koźlarzem i jego trzodą. Czemuż to on wybrał się dziś tak późno na halę? Ale to właśnie jest dobre, gdyż będzie dozorował dziecko, a ty tymczasem opowiesz mi wszystko spokojnie.
— To dozorowanie nie sprawi Pietrkowi wiele trudu! — zauważyła Deta. — Dziewczyna jest, na swoje pięć lat, niezwykle mądra. Umie patrzeć na wszystko i radzić sobie, a wyjdzie jej to na dobre, bo stary ma za cały majątek tylko dwie kozy i lichy szałas halny.
— Czy nie miał nigdy nic więcej? — spytała Barbara ciekawie.
— On? Oczywiście, miał coś więcej nadto! — zapaliła się Deta do opowiadania. — Dawniej posiadał jedno z najpiękniejszych gospodarstw włościańskich w Domleschgu. Był starszym od brata swego, człowieka spokojnego i porządnego. Nic atoli nie robił, bawił się w pana, podróżował po całym kraju i przestawał z nieznanymi ludźmi. To też niedługo przegrał w karty i przepił gospodarstwo. Po opuszczeniu domu zmarli ze zgryzoty rodzice jego, jedno po drugiem, a brat doprowadzony do kija żebraczego, ruszył gdzieś w świat. Dziadek, pozbywszy się wszystkiego, prócz złej opinji, znikł także. Nie wiedziano zrazu, co się z nim stało, potem doszły wieści, że służy wojskowo w Neapolu, następnie zaś minęło kilkanaście lat bez żadnej wiadomości o nim. Po tym czasie, zjawił się nagle z powrotem w Domleschgu z podrosłym chłopcem i chciał go umieścić w domu któregoś z krewnych. Ale wszyscy pozamykali przed nim drzwi, nie chcąc go znać. Wówczas poprzysiągł rozgoryczony, że nie przybędzie już nigdy do Domleschgu, zamieszkał w osiedlu i żył tu z chłopakiem. Żonę swą poznał podobno w Bünden, skąd pochodziła, ale utracił ją rychło. Musiał mieć jeszcze trochę pieniędzy, gdyż syna Tobjasza wykształcił na cieślę. Był to chłopiec porządny i lubiano go w całem osiedlu. Staremu
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.