Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/021

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, tak! — mruknął, po chwili podszedł do szafy, zaczął w niej grzebać, wyciągnął z pod koszul wielkie, grube płótno, od biedy udawać mogące prześcieradło, i wszedł po drabinie. Zastał na strychu porządne posłanie. Siano nastroszone było w miejscu, gdzie miała spocząć głowa, zwrócona wprost ku krągłemu otworowi.
— Dobrześ to zrobiła! — pochwalił. — Ale zaczekaj jeszcze! — wziął sporą naręcz siana i pogrubił dwukrotnie posłanie, by leżąca nie odczuwała twardego podłoża i powiedział: — Tak! Teraz nakryjemy to prześcieradłem!
Heidi objęła oburącz płótno, ale zaledwo je unieść zdołała, tak było ciężkie. Wyszło jej to zresztą na korzyść, gdyż spoistej materji nie przebijały ostre źdźbła siana. Rozpostarli je oboje na sianie, a ponieważ było za długie i za szerokie, Heidi podwinęła brzegi pod siano. Łóżko wyglądało teraz porządnie i czysto. Heidi patrzyła na nie zamyślona, potem zaś rzekła:
— Zapomnieliśmy o czemś jeszcze, dziadku!
— O czemże to? — spytał.
— O kołdrze. Kładąc się do łóżka, trzeba wejść pomiędzy prześcieradło a kołdrę.
— Tak myślisz? A jeśli ja nie mam kołdry?
— To nic! — uspokoiła go. — Zamiast kołdry wziąć można siana!
To powiedziawszy, ruszyła Heidi do sterty, ale ją powstrzymał.
— Czekajże, zaraz wrócę!
Zeszedł na dół i podszedł do swego legowiska. Po chwili przyniósł gruby, płócienny wór, położył go na podłodze i spytał:
— To lepsze od siana, nieprawdaż?
Heidi chwyciła wór oburącz, chcąc go rozłożyć, ale małe rączki nie mogły podołać ciężkiej tkaninie. Dziadek po-