Heidi opisała wymownie stromą ścianę skalną, zwieńczoną wieżycami i wrębami, a zadowolony jej bystrością dziadek objaśnił:
— Bardzo dobrze! Ta góra skalna zowie się Falknis. Czy widziałaś jeszcze inną?
Heidi opisała górę z wielkiem polem śniegowem, które pałało o zachodzie, potem poróżowiało, a wkońcu zaś zagasło i stało się całkiem szare.
— Znam tę górę, — rzekł dziadek — to Cezaplana. Więc podobało ci się, widzę, wszystko na pastwisku?
Heidi opowiedziała swe wrażenia z całego dnia, opisała wspaniałą, czerwoną łunę wieczorną i spytała, skąd się to bierze, bo Pietrek nie umiał wyjaśnić.
— Widzisz, — rzekł dziadek — to robi słońce. Żegna w ten sposób na noc góry, posyła im ostatnie promienie, by pamiętały, że wróci do nich rano.
Spodobało się to Heidi tak bardzo, iż zapragnęła doczekać ranka, w celu pójścia na pastwisko i zobaczenia, jak to słońce żegna góry. Tymczasem jednak trzeba było iść spać. Przez całą noc spała wyśmienicie na swem legowisku z siana, marząc o lśniących, różowych górach i skaczącej wesoło kózce Śnieżce..
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/037
Ta strona została uwierzytelniona.