Halny Dziadek podał proboszczowi dłoń i rzekł dobitnie:
— Ksiądz proboszcz ma jak najlepsze zamiary, czuję to, ale nie uczynię, czego się spodziewa. Mówię otwarcie i szczerze. Nie poślę Heidi do szkoły i nie wrócę do osiedla.
— Niechże was tedy, sąsiedzie, Bóg ma w swej opiece! — powiedział proboszcz smutnie, potem zaś opuścił chatę i jął kroczyć ku osiedlu.
Halny Dziadek stracił humor. Gdy Heidi zapytała nazajutrz, czy pójdę do babki, odrzekł:
— Dzisiaj nie pójdziemy.
Przez całe poobiedzie nie wyrzekł słowa, gdy zaś Heidi ponowiła dnia następnego pytanie, powiedział oschle:
— Zobaczymy!
Zjedli oboje obiad, zanim jednak zdołali odstawić miseczki, wkroczył niespodzianie gość nowy, mianowicie ciotka Deta. Miała na głowie piękny kapelusz z piórami, a długą suknią zamiatała wszystko, co leżało na podłodze. Wiadomo zaś, że w góralskim szałasie jest mnóstwo rzeczy nie odpowiednich dla modnej tualety damskiej. Halny Dziadek obejrzał ją od stóp do głowy i nie rzekł nic. Ciotka Deta była w doskonałym humorze i wszczęła przyjacielską rozmowę. Oświadczyła, że Heidi wygląda doskonale, tak iż ledwo ją poznała. Musi jej być dobrze u dziadka. Nieustannie myślała o tem, by ją zabrać do siebie, gdyż jest, oczywiście, dziadkowi ciężarem. Dotąd nie mogła jednak wykonać swego zamysłu. Dniem i nocą rozmyślała, gdzieby ją umieścić, teraz jednak zaszło coś, co może stanowić o szczęściu Heidi na całe życie. Jedno dziecko na sto tysięcy spotyka los tak świetny. Krewny jej państwa, mówiła, właściciel najpiękniejszego domu we Frankfurcie ma córeczkę sparaliżowaną połowicznie, która musi jeździć w wózku. Córeczka ta jest osamotniona, sama jedna pobiera naukę, nudzi się i radaby mieć towarzyszkę zabawy. Wspomniał o tem podczas odziedzin u jej państwa, ona zaś, dowiedziawszy
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/054
Ta strona została uwierzytelniona.