— Niech Sebastjan postawi półmisek na stole i przyjdzie potem — powiedziała panna Rottenmeier, robiąc surową minę. Sebastjan znikł niezwłocznie. — Adelajdo! — rzekła dama. — Widzę, że muszę ci wpajać najpierwotniejsze zasady! Przedewszystkiem pokażę ci, co się robi, siedząc przy jedzeniu.
Potem jęła pokazywać dobitnie wszystko, co miała czynić Heidi.
— A teraz, pamiętaj, że nie wolno ci rozmawiać z Sebastjanem, z wyjątkiem kiedy masz mu dać jakieś zlecenie, albo zadać konieczne pytanie. W takim razie masz mu mówić przez trzecią osobę, a więc: niech on, lub, niech Sebastjan itd. Nie chcę słyszeć, byś miała przemawiać inaczej. Tak samo masz się odzywać do Tinety. Mnie tytułować będziesz, jak to czynią wszyscy, zaś odnośnie do Klary, pozostawiam to waszemu porozumieniu.
— Oczywiście, Klaro! — powiedziała zaraz chora panienka.
Nastąpiło wyliczenie mnóstwa przepisów zachowania przy wstawaniu z łóżka, kładzeniu się, wchodzeniu i wychodzeniu, trzymaniu rzeczy w porządku, zamykaniu drzwi itd. Heidi słuchała długo, potem jednak opadły jej powieki. Wstała tego dnia o piątej rano i odbyła daleką podróż. Oparła się o poręcz krzesła i zasnęła. Panna Rottenmeier mówiła jeszcze długo, wreszcie rzekła:
— Zapamiętaj to sobie, Adelajdo! Czyś zrozumiała wszystko?
— Heidi śpi oddawna! — zauważyła Klara z uśmiechem. Kolacja miała dziś niebywale zabawny przebieg.
— Rzecz niesłychana, co trzeba przeżyć z tem dzieckiem! — wykrzyknęła panna Rottenmeier i jęła dzwonić tak gwałtownie, że Sebastjan i Tineta wpadli razem do jadalni. Hałas ten nie zbudził jednak Heidi. Z trudem niemałym ocucono ją do tyla, by dała się zaprowadzić do swego pokoju, który był za pracownią, sypialnią Klary i sypialnią panny Rottenmeier, a stanowił narożnik domu.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/067
Ta strona została uwierzytelniona.