— Jakże je zabiorę? — zadumała się Heidi i sięgnęła po jedno. Ale gruba kotka skoczyła na nią i parsknęła tak groźnie, że się cofnąć musiała.
— Odniosę ci je, powiedz tylko dokąd, — powiedział dozorca, głaszcząc kotkę, która była zdawiendawna jego przyjaciółką.
— Do pana Sesemanna, który mieszka w wielkim, szarym domu, gdzie jest u bramy złota psia głowa z pierścieniem w pysku i Sebastjan.
Dozorca nie potrzebował tylu aż szczegółów. Spędził całe lata na wieży, znał każdy dom tej dzielnicy, a był ponadto zaprzyjaźniony z Sebastjanem.
— Wiem już, wiem! — powiedział. — Komuż mam jednak to posłać? Ty nie jesteś wszakże członkiem rodziny pana Sesemanna ?
— Nie, ale Klara jest jego córką. Będzie się bardzo cieszyła temi kotkami.
Dozorca chciał ją sprowadzić na dół, ale Heidi nie mogła się oderwać od koszyka.
— Ach! — westchnęła. — Czy nie mogłabym wziąć bodaj dwu, dla siebie i dla Klary?
— Poczekajże! — rzekł dozorca, zaniósł ostrożnie starą kotkę do izby, postawił przed nią miseczkę z jedzeniem, potem zamknął drzwi i powiedział:
— Weź dwa kocięta.
Oczy Heidi rozbłysły radością. Wybrała kocię białe i biało żółte, chowając każde do osobnej kieszeni. Dokonawszy tego, zeszła wraz z dozorcą na ulicę.
Kataryniarz siedział na stopniach. Gdy bramę za Heidi zamknięto, zwróciła się doń, mówiąc:
— Którędy mamy wracać do domu pana Sesemanna?
— Nie wiem! — odpowiedział.
Heidi zaczęła opisywać dom, bramę, okna i schody, ale chłopiec potrząsał głową i nie mógł się zorjentować.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/078
Ta strona została uwierzytelniona.