— Dość tego! — panna Rottenmeier chciała wymówić te słowa, ale głosu jej zabrakło. Po chwili rzekła: — Wstań, Adelajdo, i wyjdź stąd!
Heidi wstała przerażona i zaczęła się tłumaczyć:
— Ależ...
— Miau! Miau! — zabrzmiało raz jeszcze.
— Droga Heidi, — przemówiła Klara — czemuż pobudzasz do gniewu pannę Rottenmeier, czemu ciągle miauczysz?
— To nie ja, to koty! — zdołała nareszcie powiedzieć.
— Co? Koty? Młode koty? — wrzasnęła panna Rottenmeier. — Sebastjanie! Tineto, proszę odszukać te straszliwe zwierzęta i wyrzucić z domu!
Potem uciekła do pracowni i przez ostrożność drzwi zamknęła na klucz, gdyż młode koty były dla niej czemś najstraszniejszem w świecie. Sebastjan stał w kurytarzu, zanosząc się od śmiechu. Podając Heidi potrawę, zobaczył głowę kociaka, wyglądającą z jej kieszeni, a przewidując wybuch awantury, uciekł, ledwo czas mając postawić półmisek na stole. Teraz, kiedy przebrzmiały już rozpaczne okrzyki damy, wszedł i ujrzał Klarę z kociakiem na kolanach, przy niej zaś klęczała Heidi i obie bawiły się zwinnemi zwierzątkami.
— Sebastjanie! — ozwała się na jego widok Klara. — Proszę nam dopomóc. Trzeba znaleźć miejsce dla tych kociąt, gdyż panna Rottenmeier boi się ich. Kiedy będziemy same, pobawimy się z niemi. Gdzieby je umieścić?
— O, ja to już załatwię, panno Klaro! — powiedział z wielką gotowością. — Uścielę im w koszyku miękkie łóżeczko i schowam tam, gdzie nie sięgnie spojrzenie bojaźliwej damy!
Wziął się zaraz do roboty, parskając co chwila śmiechem i mrucząc pod nosem:
— Z tego będzie jeszcze niejedna heca!
Sebastjana bawiło potrosze, gdy panna Rottenmeier wpadała w gniew.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.