Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ ÓSMY.




W DOMU PANA SESEMANNA PANUJE CIĄGŁY NIEPOKÓJ.


Nazajutrz rano otwarł Sebastjan bramę profesorowi i zaprowadził do pracowni. Nagle ktoś zadzwonił ponownie i to z taką siłą, że Sebastjan skoczył po schodach galopem. W ten sposób dzwonić zwykł sam tylko pan Sesemann. Spiesznie otwarł drzwi i zobaczył obdartego wyrostka z katarynką na plecach.
— Cóż to znaczy? — wrzasnął. — Jak śmiesz tak szarpać za dzwonek! Czegóż chcesz?
— Widzieć się z Klarą! — odparł chłopiec.
— Ty oberwańcze! — wykrzyknął Sebastjan. — Mówi się: panna Klara! A cóż to za interes masz do panny Klary?
— Winna mi jest czterdzieści fenigów.
— Oszalałeś chyba? Skąd wiesz zresztą, że tu mieszka panna Klara?
— Wczoraj pokazałem jej drogę, to jest dwadzieścia fenigów, potem przyprowadziłem do domu, to znowu dwadzieścia, czyli razem czterdzieści fenigów.
— Głupstwa pleciesz. Panna Klara nie chodzi nigdy po ulicach, nie może nawet chodzić, wynoś się tedy, zanim cię wyrzucę!
Chłopiec nie zmieszał się tem przyjęciem, ale rzekł dobitnie: