— Dostaniesz na pewno, nawet więcej jeszcze, — zaręczyła Klara — tylko przestań płakać.
Do kolacji przyszła Heidi z czerwonemi od płaczu oczyma. Na widok bułeczki załkała raz jeszcze, ale pohamowała się, wiedząc, że przy stole trzeba siedzieć spokojnie. Tego wieczora czynił Sebastjan dziwaczne jakieś gesty, ile razy się zbliżył do Heidi. Pokazywał na swoją, to znów na jej głowę, kiwał głową i mrużył oczy, jakby chciał powiedzieć:
— Nie martw się, wszystko w porządku!
Gdy Heidi wróciła do siebie i chcąc wejść do łóżka, odwinęła kołdrę, znalazła pod nią swój stary kapelusik. Pogniotła go z radości jeszcze bardziej, owinęła chustką od nosa i ukryła w najdalszym zakątku szafy. Kapelusz schował pod kołdrę Sebastjan. Będąc w jadalni wraz z Tinetą, usłyszał błagalne, żałośliwe okrzyki Heidi. Poszedł tedy za pokojówką do jej pokoju, a gdy wynosiła naręcz suchych bułek, zobaczył na wierzchu kapelusik, zdjął go tedy co prędzej, mówiąc:
— Ja to sam wyrzucę!
Uratował w ten sposób skarb i chciał pocieszyć Heidi znakami podczas kolacji.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/093
Ta strona została uwierzytelniona.