z niekulturalnym sposobem życia, jakie wiodła, aż do chwili przesiedlenia jej do Frankfurtu, które to przesiedlenie było przełomem w rozwoju tego, rzec można, zgoła, lub po większej części nierozwiniętego, ale z drugiej strony, zaletami nie do pogardzenia wyposażonego dziecka, należałoby przypuścić, że oględne i staranne nauczanie...
— Przepraszam! Mów pan dalej, drogi profesorze! — zawołał pan domu wstając. — Ja zajrzę tylko na chwilę do córki!
Rzekłszy to, wybiegł i nie wrócił. Usiadł w pracowni przy wózku Klary. Heidi wstała. Zwrócił się w jej stronę i rzekł:
— Droga Heidi, proszę cię, przynieś mi... zaraz, zaraz... — zawahał się czego ma żądać, by ją oddalić na chwilę — przynieś mi szklankę wody!
— Świeżej? — spytała.
— Tak, tak, świeżej! Całkiem świeżej! — odparł, a Heidi wybiegła natychmiast.
— Droga Klarciu! — rzekł ojciec, przysuwając się całkiem blisko i biorąc ją za rękę. — Powiedzże mi krótko i wyraźnie, jakie to zwierzęta sprowadziła do domu towarzyszka twoja i co dało powód pannie Rottenmeier do powątpiewania w jej zdrowy rozum.
Przestraszona dama zwierzyła się i Klarze także ze swych obaw, przeto dziewczynka mogła zrozumieć dobrze i oceniła jak trzeba słowa ojca. Opowiedziała ona więc historję z grajkiem, żółwiem i kociętami, oraz objaśniła to, co mówiła przyjaciółka, a co tak bardzo przeraziło czcigodną damę. Pan Sesemann śmiał się długo i serdecznie.
— A więc nie chcesz, Klarciu, bym ją odesłał do domu, nie znudziła cię? — spytał.
— O nie, ojczulku! — zaprotestowała Klara. — Nie czyń tego! Od kiedy jest tu Heidi, co chwila coś się dzieje śmiesznego i wesołego. Przedtem było nudno i nic się nie działo. Przytem opowiada mi Heidi różności.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/097
Ta strona została uwierzytelniona.