jako wybryki i by się z niem obchodzono życzliwie. Jeśli dla pani, mimo wszystko, trudną jest rzeczą dać sobie z nią radę, to pospieszy jej z pomocą matka moja, która przybędzie niebawem na dłuższy pobyt. Matka zaś moja, jak pani wiadomo, umie wszystkiemu zaradzić.
— Wiem to dobrze! — odpowiedziała panna Rottenmeier, nie czując jednak ulgi na wiadomość o bliskiej pomocy.
Pan Sesemann nie mógł i tym razem zażywać długo domowych wywczasów. Po dwu tygodniach interesy powołały go z powrotem do Paryża, a gdy Klara protestowała przeciw temu, pocieszył ją obietnicą rychłego przyjazdu babuni.
Istotnie, zaledwo odjechał, nadszedł list od pani Sesemann, zamieszkałej na wsi w Holsztynie, z wiadomością, że przyjeżdża i z życzeniem, by po nią wysłano powóz na stację kolejową.
Ucieszyło to bardzo Klarę i zaczęła zaraz opowiadać Heidi o babuni, tak długo i szczegółowo, że dziewczynka jęła zwać ją także babunią. Panna Rottenmeier patrzyła na nią raz po raz karcąco, ponieważ jednak czyniła to zawsze, Heidi nie domyśliła się, o co idzie. Odchodząc do swego pokoju, panna Rottenmeier przywołała do siebie dziewczynkę i oświadczyła, że nie wolno jej używać słowa „babunia“, ale ma mówić „wielmożna pani“. Heidi wydało się to wielce dziwnem, ale panna Rottenmeier popatrzyła na nią tak surowo, że nie śmiała pytać o wyjaśnienie, mimo że tytułu tego nie zrozumiała wcale.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/099
Ta strona została uwierzytelniona.