Heidi weszła i powiedziała donośnie i wyraźnie:
— Dzieńdobry, pani wielmożna!
— A to co? — zaśmiała się babunia. — Czy u was tak mówią? Czy słyszałaś to w domu?
— Nie, — odrzekła Heidi poważnie — u nas nikt się tak nie nazywa!
— U nas także nie! — powiedziała babunia ze śmiechem, gładząc jej policzek. — Daj więc temu pokój. Tutaj jestem poprostu babunią i tak mi mów. Wszakże zapamiętasz?
— O, naturalnie! Zpoczątku tak nawet mówiłam, rozmawiając z Klarą.
— Rozumiem, rozumiem! — zapewniła babunia, kiwając wesoło głową. Potem przyjrzała się dobrze Heidi, kiwnęła głową ponownie, a dziewczynka nie mogła od staruszki oderwać oczu. Miała piękne, białe włosy, twarz jej otaczał czepeczek koronkowy, związany pod brodą szeroką wstążką, której końce fruwały ciągle w powietrzu, jakby lekki wietrzyk nieustannie płynął wokoło babuni. Spodobało jej się to bardzo.
— Jakże ci na imię, dziecko? — spytała babunia.
— Heidi, poprostu. Ale muszę się nazywać Adelajda. Będę uważać pilnie... — Heidi urwała, czując się potrosze winną, gdyż dotąd nie odpowiadała częstokroć, ile razy panna Rottenmeier zawołała znienacka: Adelajdo! Nie mogła odrazu pojąć, że to jej dotyczy. W dodatku, panna Rottenmeier stanęła właśnie w progu pracowni.
— Zechce zapewne czcigodna pani przyznać — wmieszała się — że musiałem znaleźć imię, możliwe do wymówienia bez wstydu wobec samej siebie, choćby tylko ze względu na służbę.
— Droga Rottenmeier! — odparła pani Sesemann. — Skoro ktoś raz ma imię Heidi i przywyknął do tego, używam tego imienia i basta!
Zawstydziło pannę Rottenmeier wielce, że babunia zwie ją po nazwisku, bez wszelakiej tytulatury. Nie było na to jednak
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.