Spojrzawszy na Jana przy blasku świecy, wydał okrzyk przerażenia. Stangret był trupio blady i drżał, jak liść osiczyny.
— Cóż się stało? Coś zobaczył? — spytał ze współczuciem.
— Brama otwarta naściężaj! — wyrzucił z trudem Jan. — A na schodach biała postać szła lekko, potem zaś znikła.
Ciarki przeszły Sebastjana. Siedli obaj blisko siebie, nie ruszając się już wcale, aż do świtu. Gdy w ulicy zatętniło życie, wyszli razem, zamknęli otwartą dotąd bramę, potem zaś udali się do panny Rottenmeier celem złożenia raportu. Czekała już na nich, mimo wczesnej godziny, gdyż w żaden sposób nocy tej zasnąć nie mogła. Usłyszawszy od naocznych świadków co zaszło, napisała zaraz do pana Sesemanna list, jakiego chyba nie otrzymał dotąd w życiu. Wyczytał on tam, że przerażenie paraliżuje jej wprost rękę, wobec czego prosi, by niezwłocznie wracał do domu, gdzie się dzieje coś niesłychanego. W ciągu listu opisała cały przebieg sprawy, dodając że ponieważ każdej nocy ktoś otwiera bramę, nikt w całym domu nie jest pewny życia, a fakt ten może wywołać nieobliczalne skutki. Pan Sesemann odpowiedział niezwłocznie, że nie może rzucić wszystkiego i wracać. Wyraził zdumienie odnośnie do onej historji z duchami i polecił zwrócić się do matki swej, która na pewno pospieszy z pomocą do Frankfurtu i załatwi rzecz w krótkiej drodze, tak że duchy przestaną niepokoić dom jego. Ton tego listu rozdrażnił pannę Rottenmeier, dla której sprawa przedstawiała się dużo poważniej. Napisała niezwłocznie do pani Sesemann, ale i od niej nie uzyskała żadnej pomocy. Przeciwnie, w odpowiedzi jej znalazła kilka przytyków. Staruszka oświadczyła, że nie opłaci jej się jechać z Holsztynu do Frankfurtu z tego jeno powodu, iż droga Rottenmeier ma wizje duchów. Pozatem nie widywano dotąd w domu Sesemannów żadnego ducha, o ile zaś wcisnął się tam obecnie jakiś, musi to być żywy człowiek i łatwo się z nim porozumieć przy pomocy stróża nocnego.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.