rozpoznał ją, zbiegł, przewrócił się na schodach, wstał i wreszcie otwarł bramę. Pan Sesemann rzucił krótkie pozdrowienie i ruszył wprost do pokoju córki. Klara przywitała ojca okrzykiem radości, jego zaś czoło wygładziło się zupełnie wobec tego, że Klara miała wygląd rześki i nie było w jej rysach żadnych śladów przejść nerwowych, a poweselał zupełnie, gdy mu córka powiedziała, że bardzo wdzięczna jest duchowi i jego figlom, bowiem to właśnie spowodowało powrót ojca.
— No, jakże się tam ten duch zachowuje? — spytał żartobliwie, zwrócony do panny Rottenmeier.
— Panie Sesemann, — odrzekła — to nie są żarty! Jutro przekona się pan osobiście i śmiać przestanie. W tym domu zaszło w dawnych czasach coś strasznego, co zostało zatajone.
— Nic o tem nie wiem! — zauważył. — Radbym jednak, by nie rzucano podejrzeń na mych czcigodnych przodków. Proszę mi zawołać do jadalni Sebastjana, pomówię z nim.
Pan Sesemann zauważył, że Sebastjana nie łączy z panną Rottenmeier wielka sympatja. Powziął tedy myśl pewną.
— Chodź no, chłopcze! — skinął na wchodzącego. — Powiedz, z ręką na sercu, czy nie udawałeś czasami ducha dla rozweselenia panny Rottenmeier?
— Wielmożny panie! — odparł z całą uczciwością. — Proszę tak nie sądzić. Boję się sam trochę.
— Jeśli tak, to pokażę tobie i Janowi owego ducha w dziennem świetle. Wstydź się, chłopcze! Jesteś młody, silny, a uciekasz przed duchem? Idź natychmiast do mego starego przyjaciela, doktora Classena. Pozdrów go ode mnie i poproś, by tu przyszedł puktualnie o dziewiątej wieczór. Musi przez całą noc czuwać nade mną. Przybyłem z Paryża umyślnie na tę konsultację, gdyż czuję się bardzo źle. Niechże się do tego zastosuje. Zrozumiałeś, chłopcze?
— O tak, wielmożny panie! Załatwię wszystko jak najlepiej! — odparł Sebastjan wychodząc, a pan Sesemann udał się do
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.