Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

głowie odwrotnie, co dawało wrażenie, że ma twarz zwróconą na plecy. Pan Sesemann przystąpił, nie zważając na to, niezwłocznie do rzeczy. Oświadczył czcigodnej damie, że ma bez straty czasu postarać się o duży kufer dla spakowania wszystkich rzeczy małej Szwajcarki... tak ją bowiem zwał zazwyczaj, nie mogąc nawyknąć do imienia Heidi... a oprócz tego polecił dodać sporo sukienek i drobiazgów Klary, by dziecko przywiozło coś porządnego do domu. Wszystko to stać się musiało zaraz, bez długiego namysłu.
Panna Rottenmeier osłupiała. Stała bez ruchu, zapatrzona w pana Sesemanna. Spodziewała się wstrząsającej historji z duchami i była jej nawet, teraz po dniu, ciekawą, miast tego jednak otrzymała mnóstwo niewygodnych zleceń. Tak szybko niesposób było dać wszystkiemu radę. Stała tedy, czekając dalszych wyjaśnień.
Ale pan Sesemann ani myślał o tem. Obrócił się na pięcie i zapukał do pokoju córki. Przypuszczał, że nie śpi już, zbudzona niezwykłym ruchem i rozgwarem, i tak też było. Usiadł przy jej łóżku i opowiedział cały przebieg nocnej przygody. Dodał jeszcze, że zdaniem doktora, stan Heidi jest dość groźny. Nocne wycieczki mogły przybrać rozmiary chodzenia po dachach, połączonego z wielkiem niebezpieczeństwem. Postanowił tedy odesłać ją niezwłocznie do domu, gdyż nie mógł brać na siebie tak wielkiej odpowiedzialności. Prosił córki, by się nie opierała, gdyż inaczej być nie może.
Dotknęło to bardzo Klarę, próbowała różnych wybiegów, ale ojciec nie ustąpił. Przyrzekł jej tylko, że pojadą w przyszłym roku do Szwajcarji, jeśli będzie rozsądną i przestanie lamentować. Zgodziła się wkońcu, żądając tylko, by kufer Heidi przyniesiono do jej pokoju. Chciała weń włożyć to, co miłem być musiało Heidi. Ojciec przystał ochotnie, zachęcając ją nawet, by wyposażyła dostatnio przyjaciółkę. Tymczasem nadeszła ciotka Deta. Czekała niecierpliwie w przedpokoju,