Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem, ubrana w odświętną sukienkę, Heidi czekała, nie wiedząc o niczem. Tineta obudziła ją i pomogła ubrać się, nie mówiąc słowa. Czyniła tak zawsze, gardząc nieposiadającą wykształcenia dziewczynką.
Pan Sesemann wszedł z listem w ręku do jadalni, gdzie już nakryto do śniadania i spytał:
— Gdzież dziecko?
Zawołano Heidi. Podeszła do pana Sesemanna, witając go na dzieńdobry, on zaś spojrzał na nią pytająco i rzekł:
— Cóż sądzisz o tem wszystkiem, moje dziecko?
Patrzyła nań zdumiona wielce.
— A więc nie wiesz jeszcze nic? — roześmiał się. — Wracasz do domu i to zaraz nawet.
— Do domu? — powtórzyła szeptem, pobladła strasznie i przez chwilę nie mogła odetchnąć, bo serce w niej zamarło pod wpływem wrażenia.
— A może nie chcesz jechać? — spytał ze śmiechem.
— O, chcę, chcę! — wyrzuciła, czerwieniejąc mocno.
— Ano to dobrze! — powiedział siadając i dał znak, by uczyniła to samo. — Trzeba się porządnie najeść, potem do powozu i jazda!
Heidi nie mogła przełknąć kąska, mimo wysiłków, by być posłuszną. W tem podnieceniu nie wiedziała, czy śni, czy naprawdę przeżywa to wszystko. A może się znowu zbudzi, stojąc w bramie, w nocnej koszulinie?
— Sebastjan zabierze obfity zapas jadła i napitku! — powiedział pan Sesemann do wchodzącej właśnie panny Rottenmeier. — Dziecko, oczywiście, w tej chwili jeść nie może! Idź teraz do Klary, — dodał łagodnie — zanim powóz podjedzie.
Pobiegła co prędzej.
Pośrodku pokoju Klary stał olbrzymi otwarty kufer.
— Chodź, Heidi! Patrz, com dla ciebie kazała spakować. Cieszysz się, nieprawdaż? — zawołała Klara.