Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY.




DZWONY NIEDZIELNE.


Heidi czekała pod rozchwianemi w wietrze jodłami na dziadka, który miał zabrać pozostawiony w osiedlu kufer, w czasie jej bytności u babki. Niecierpliwiła się, chcąc już tam być i spytać, jak babce smakowały bułeczki, mimo to jednak nie nudziła się, słuchając rodzimego szumu drzew, oraz wchłaniając zapach i lśnienie zielonych pastwisk i złocistych kwiatków.
Dziadek wyszedł wreszcie z chaty, rozejrzał się wokoło i rzekł tonem zadowolenia:
— Możemy tedy iść.
Była to sobota, a dnia tego porządkował dziadek zawsze wszystko w chacie, stajni i całem obejściu. Jak zawsze, użył na to całego ranka, a postanowił zaraz po obiedzie wyruszyć razem z Heidi do osiedla. Stwierdziwszy, że wszystko w porządku, sprowadził wnuczkę na dół. Rozstali się pod chatą koźlarza, a Heidi wbiegła do izby. Babka posłyszała zaraz jej kroki i wykrzyknęła radośnie:
— Witajże, witaj, drogie dziecko!
Potem chwyciła dłoń Heidi i ścisnęła mocno, jakby w obawie, że ją ktoś zabrać może. Heidi spytała zaraz, jak babce smakowały bułeczki. Odpowiedziała, że się niemi rozkoszowała, a nawet sił jej przybyło znacznie. Brygida dodała, że babka zjadła jedną tylko, bojąc się, że niedługo zbraknie drogocennego pieczywa. Gdyby mogła przez tydzień jadać codziennie po jednej choćby bułce, wróciłaby na pewno do sił. Słów