Uczyniła to ochotnie, a gdy już wszystko porozkładała wokoło, stanęła nad prezentami bez słowa, nie wierząc oczom własnym. Doktór odkrył wieko pudełka i rzekł znacząco:
— To będzie zajadała babka z kawą!
Heidi krzyknęła radośnie:
— Ach! Jakże jej będą smakowały te strucelki!
Potem zaczęła tańczyć wokoło pudełka. Chciała zaraz wszystko spakować i nieść babce. Ale dziadek oświadczył, że wieczorem odprowadzi pana doktora i zabierze, co trzeba. Heidi znalazła woreczek z tytoniem i wręczyła go dziadkowi. Rad był bardzo, nałożył zaraz fajkę i siedząc na ławce, puszczali obaj z doktorem wielkie kłęby dymu, a Heidi skakała od jednego skarbu do drugiego. Nagle przystąpiła do ławki, stanęła przed gościem i rzekła stanowczo, korzystając z przerwy w rozmowie:
— Wcale się tem więcej nie ucieszyłam niż starym doktorem!
Obaj mężczyźni roześmiali się, a doktór zapewnił, że tego nie oczekiwał zgoła.
Gdy słońce zaczęło zachodzić, wstał gość, by wracać do osiedla i nająć pokój. Dziadek wziął pod pachę chustkę, pudełko i kiełbasę, a doktór podał rękę Heidi i poszli razem aż do chaty Pietrka, gdzie dziewczynka miała zaczekać na powrót dziadka, który chciał doprowadzić doktora na miejsce pobytu. Gdy się z nią żegnał, spytała:
— Czy pan doktór pójdzie jutro rano z kozami na pastwisko?
To była w jej oczach rzecz najpiękniejsza.
— Zgoda, Heidi! — odparł wesoło. — Pójdziemy oboje.
Mężczyźni odeszli, a Heidi weszła do chaty, wlokąc z wysiłkiem wielkie pudło. Potem wróciła po kiełbasę i jeszcze raz po chustkę. Poznosiwszy rzeczy, które dziadek zostawił u progu, zbliżyła się do babki, by mogła dotknąć kiełbasy i pieczywa, a chustkę położyła jej na kolanach.
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.