— Wolę już chodzić do szkoły, niż zgłaszać się po bicie do dziadka!
Heidi była tego samego zdania i utrwaliła go w przedsięwzięciu. Zastała samą jeno Brygidę, zajętą łataniem. Babka leżała w łóżku, w komorze. Było jej zbyt zimno. Zdziwiło to bardzo Heidi, nawykłą do widzenia babki stale przy kołowrotku. Skoczyła do komory i ujrzała, że owinięta w szarą chustkę leży w wąskiem łóżku pod cienką kołdrą.
— Dzięki Bogu! — wykrzyknęła staruszka, posłyszawszy jej kroki. — Przez całą jesień trwożyła ją długa nieobecność Heidi i to, że jak mówił Pietrek, chodzi po hali z obcym panem z Frankfurtu. Była pewna, iż ten pan przyjechał po nią. A chociaż wrócił sam, nie znikła możliwość przybycia jakiegoś wysłannika, który mógł zabrać dziewczynkę. Przyskoczywszy do łóżka, spytała Heidi:
— Czyś bardzo chora, babko?
— Nie, nie, drogie dziecko! — uspokajała staruszka. — Mróz mi wszedł potrosze w kości.
— A czy ozdrowiejesz zaraz, gdy się ogrzeje na świecie? — badała porywczo.
— Mam w Bogu nadzieję, że prędzej jeszcze! Chciałam już dziś prząść, próbowałam nawet, ale jutro pewnie siądę znowu do kołowrotka! — zaręczyła, czując przestrach Heidi.
Przeraziło ją to istotnie, gdyż nie widziała babki w łóżku. Zdziwiła się ponadto, że leży owinięta chustką.
— We Frankfurcie biorą ludzie chustkę, wychodząc na przechadzkę z domu. — powiedziała. — Czyś sądziła, babko, że trzeba się nią okrywać, idąc spać?
— Wzięłam chustkę, moje dziecko, gdyż mi jest zimno! — wyjaśniła. — Kołdra moja trochę za cienka.
— Czemuż ci, babko, spada głowa? — badała dalej Heidi. — Powinna leżeć wysoko. Czegoś brak w tem łóżku!
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/185
Ta strona została uwierzytelniona.