Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.

na miejscu. To odebrało jej całą ochotę i nie marzy już o Szwajcarji. Strach ogarnął także Tinetę. Przyjedziemy więc tylko we dwie z babunią, a Sebastjan odwiezie nas i wróci.
Nie mogę się doczekać widzenia z tobą. Bądź zdrowa. Babunia zasyła ci stokrotne pozdrowienia.
Twoja wierna przyjaciółka Klara.
Wysłuchawszy listu, skoczył Pietrek i jął smagać biczem w prawo i lewo, tak że kozy rozpierzchły się w wielkim strachu i zbiegły z góry, czyniąc niebywałe wprost skoki. On pędził za niemi, wymachując biczem z taką wściekłością, jakby walczył ze srogim nieprzyjacielem. Spodziewane przybycie gości frankfurckich doprowadziło go do tej złości.
Heidi promieniała radością i zaraz nazajutrz zapragnęła się podzielić nowiną z babką. Była to rzecz nielada powiedzieć, kto przyjedzie, a kto nie, zwłaszcza, że babka znała każdą osobę z opowiadania i brała żywy udział we wszystkiem, co dotyczyło Heidi. Ruszyła sama, zaraz po południu. Słońce przyświecało jasno, ziemia obeschła, to też miłą była ta wycieczka, zwłaszcza, że wiatr popędzał ją trochę z tyłu. Babka siedziała znowu przy swoim kołowrotku, ale miała przygnębiony wyraz twarzy. Od wczorajszego wieczora trapiła się i myśli przykre spać jej nie dozwalały. Pietrek wrócił rozzłoszczony i powiedział, że cała czereda obcych ludzi z Frankfurtu zjeżdża na halę. Nie wiedział, co nastąpi potem, babka jednak jęła nad tem dumać i myśli owe snu ją pozbawiły.
Heidi wbiegła, przysunęła sobie zydelek i opowiedziała wszystko, z ogromnym zapałem, który ją samą podniecił bardziej jeszcze. Nagle umilkła w toku zdania, pytając po chwili trwożnie:
— Nie cieszy cię to, widzę, wcale, babko?
— Cieszy mnie, cieszy, drogie dziecko, ze względu na ciebie! — zapewniła, starając się przybrać trochę weselszą minę.