Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

siedziała młoda dziewczyna, okutana w mnóstwo chustek. Potem maszerował koń, niosąc okazałą damę, która rozglądała się bacznie i wiodła jednocześnie ożywioną rozmowę z przewodnikiem, idącym obok niej. Następnie, młody chłopak toczył pusty wózek, a wkońcu dźwigał jeszcze jeden człowiek na plecznem nosidle ogromną górę chustek, kołder i futer, sterczących mu wysoko nad głową.
— To one, one! — wykrzykiwała Heidi, podskakując z radości.
Tak było w istocie. Korowód dotarł pod chatę, Heidi przyskoczyła do przybyłych i obie dziewczynki przywitały się z czułością niesłychaną. Za chwilę zsiadła z konia babunia i nastąpiło drugie, równie serdeczne powitanie. Potem zwróciła się babunia do nadchodzącego Halnego Dziadka i podała mu rękę, nie jak obcemu, ale jak człowiekowi, którego znała dobrze z opowiadań Heidi.
Zaraz potem zawołała żywo babunia:
— Drogi Halny Dziadku, masz pan siedzibę, którejby pozazdrościł król niejeden! Jakżeż wygląda droga moja Heidi? Jak różyczka! — dodała, przyciągając ją do siebie i gładząc po policzkach. — Jakież tu cuda wokoło! Patrz no, Klarciu!
Klara była oczarowana. W życiu nie widziała takiego krajobrazu i nie przeczuwała go nawet.
— Jakież to piękne, jak piękne! — powtarzała raz po raz. — Nie spodziewałam się wcale. Droga babuniu, chciałabym tu zamieszkać.
Halny Dziadek przysunął tymczasem wózek, położył na siedzeniu kilka chustek, wziętych z nosidła, i rzekł:
— Lepiej będzie panience tutaj, gdyż krzesło nośne jest nieco twarde.
Potem, nie czekając na nikogo, wziął Klarę w silne ramiona i usadowił wygodnie. Następnie okrył jej kolana i nogi z wielką starannością, a wszystko to uczynił tak wprawnie, jakby