jej się było doczekać, aż dostanie. Zdziwiło ją to samą wielce.
— Szczególna rzecz, droga Heidi! — ozwała się po chwili. — Dotąd wmuszano we mnie jedzenie, które zawsze miało smak tranu. Żałowałam nieraz, że trzeba wogóle jadać! Teraz zaś nie mogę się doczekać mleka.
— Rozumiem to dobrze! — skinęła Heidi, której utkwiło w pamięci, że czasu pobytu we Frankfurcie nie mogła nieraz przełknąć niczego. Dla Klary było to nowością dlatego, że dotąd nie spędziła całego dnia w świeżem, rzeźwem, górskiem powietrzu.
Gdy dziadek przyniósł mleko, Klarcia prędko pochwyciła swoją czarkę i przytknąwszy do spragnionych warg, wypiła prędzej jeszcze, niż Heidi.
— Czy mogę prosić jeszcze o troszkę mleka? — spytała dziadka. Skinął zadowolony i zabrawszy obie czarki, wszedł do chaty. Gdy wrócił, miały czarki przykrywki, ale z innego materjału, niż to bywa zazwyczaj.
Dziadek zrobił tego popołudnia dalszą wycieczkę do juchasów w Maiensaess, którzy w kolebach wyrabiali słodkie, jasno-żółte masło. Przyniósł stamtąd wielki, piękny krąg. Ukroił dwie spore kromki chleba i nasmarował grubo. Była to kolacja arcywyśmienita, to też obie zatopiły zaraz zęby w apetyczne jadło, a dziadek przyglądał się im z zadowoleniem.
Gdy Klara legła potem na posłaniu, chcąc patrzeć w mrugające gwiazdy, stało się z nią to co z Heidi, oczy jej nakryły się powiekami i zapadła w sen zdrowy, jakiego nie zaznała dotąd jeszcze.
Tak rozkosznie minął też dzień następny i jeszcze jeden, poczem spotkała dziewczęta wielka niespodzianka. Dwaj mocni górale przynieśli na plecach dwa piękne, nowiuteńkie łóżka, wraz z całą pościelą, przykryte jednakowo białemi kołdrami, oraz oddali list od babuni. Babunia pisała, że
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.