Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI.




ROZSTANIE Z NADZIEJĄ POWROTU.


W przeddzień przybycia swego, wysłała babunia na halę jeszcze jeden list z dokładnem oznaczeniem pory i list ten przyniósł rano Pietrek, idący z kozami na pastwisko. Dziadek stał już z obu dziewczętami przed chatą, a były tam także Białuszka i Buraska, potrząsające głowami, rade świeżemu powietrzu. Dziewczęta głaskały je, życząc pomyślnej wycieczki. Dziadek przenosił pogodne spojrzenie z lśniących kóz na dziewczęta, wyglądające doskonale, i uśmiechał się.
Po chwili nadszedł Pietrek. Na widok grupy zbliżył się zwolna, podał list dziadkowi i uskoczył w bok, jakby przestraszony napaścią od tyłu. Potem porwał się i ruszył biegiem pod górę.
— Dziadku! — spytała Heidi. — Czemuż to Pietrek robi takie skoki, jak wielki Trykacz, czujący kij za sobą? Kręci głową, trzęsie się i podskakuje dziko.
— Czuje może za plecami kij, na który zasłużył! — powiedział dziadek.
Pietrek przebiegł pierwsze stajanie, potem się zatrzymał i zaczął obzierać i kręcić na wszystkie strony, wreszcie uczynił płochliwy skok wstecz, jakby go ktoś złapał za kark. Wydawało mu się, że za każdym krzakiem czyha nań ukryty urzędnik policyjny z Frankfurtu. Im dłużej trwało to naprężenie, tem większem stawało się, tak że nie miał chwili spokoju.