Pan Sesemann przybył po córkę. Omawiali z dziadkiem różne jeszcze sprawy, a Klara pocieszona przez Heidi otarła łzy.
— Pozdrawiam także Pietrka — rzekła — i wszystkie kozy, zwłaszcza Białuszkę. Chciałabym jej złożyć dar jakiś za wyborne mleko.
— O, to bardzo łatwa rzecz! — zaręczyła Heidi. — Przyślij jej trochę soli. Wiesz, jak ją wieczór chętnie je z dłoni dziadka.
Spodobało się to Klarze.
— Przyszlę jej sto funtów soli z Frankfurtu! — wykrzyknęła wesoło. — Niech ma po mnie pamiątkę!
Pan Sesemann dał znak odjazdu. Na białego konia babuni wsiadła tym razem Klara, nie potrzebując już wcale nosideł.
Heidi wychyliła się daleko poza brzeg urwiska i żegnała ją ręką, aż koń i amazonka znikli bez śladu.
Łóżko przybyło, babka sypia doskonale każdej nocy i pewnie nabierze nowych sił.
Babunia nie zapomniała także, jak ostrą bywa zima na hali. Posłała wielki tobół odzieży do Pietrkowej chaty, tak że babka mogła się ciepło przyodziać i nie drży już z zimna w swym kątku.
W osiedlu wre praca budowlana. Doktór przybył w jesieni i za poradą dziadka kupił stary dwór, gdzie Halny Dziadek mieszkał zimą, wraz z Heidi. Wielką salę z wysokim piecem, i kunsztowną podłogą, oraz paradną część dworu przebudowuje doktór dla siebie, w drugiej zamieszka wraz z Heidi, zamiłowany w niezawisłości i własnem obejściu, dziadek. Z tyłu będzie murowana, ciepła stajnia dla Białuszki i Buraski, gdzie spędzać będą wygodnie każdą zimę.
Doktór i Halny Dziadek zaprzyjaźnili się bardzo, a uczucie to wzrasta z dniem każdym. Chodząc po murach i dozorując
Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/248
Ta strona została uwierzytelniona.