Witajcie drogie mury!.... Tu przemieszkiwali
Mężowie, którzy światło nauk rozszerzali;
Którzy cnotę i pracę uczyli szanować,
I wspólnie pospolitą-rzeczą się zajmować.
Tu Kalimach z Długoszem złączywszy się razem,
Byli życia swojego wzorowym obrazem;
Pewni swojéj powagi, nauczali ziomków,
Jak życie wieśdź należy z sławą dla potomków:
Pod nimi Aleksander, Olbracht, Zygmunt młody,
Poznali trudne życia swojego zawody;
Bez różnicy godności, jak drudzy uczniowie,
Chociaż byli dorośli królewscy synowie,
Tu biorąc wychowanie, tu w ostrém ćwiczeniu,
W sukniach grubych, o prostém byli pożywieniu;
Przywykli do niewygód życia i skromności,
Umieli potem znosić na tronie przykrości;
Umieli kochać ziemię, walczyć z przygodami,
I zasłaniać ją mężnie, własnemi piersiami! —
Teraz w zamku ząb-czasu, niechęci zuchwałość,
A razem zaniedbanie, wilgoć i spleśniałość
Niszczy dłuta i pędzla wspaniałe ozdoby,
A przepadły bez śladu bogactwa zasoby!
Smutno pusto, i głucho — acz w wiekach swéj chwały,
Kwitnął życiem i siłą słynął okazały;
Świadczą o tem strzelnice i wązkie chodniki,
Po któréj czujnéj straży przechadzały szyki;
Dziedziniec zarósł trawą, poniszczały ganki,
Z których goście patrzyli gdy wjeżdżali w szranki
Rycerze zawołani na waleczne sprawy,
Uświetnić uroczyście doroczne zabawy,
I odbyć ulubione tak zwane turnieje,
I pokazać zręczności swéj piękne koleje,
Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/027
Ta strona została uwierzytelniona.