Musiał wracać ostrożnie, żałując wyprawy,
I doznawać przymówek, śmiechu i niesławy!
A przecięż za dawniejszych a szczęśliwszych czasów,
Jeden z naszych, panosku, odważnych juchasów
Dostał się na wierzchołek! Tam na chwałę Bogu
Zaśpiewał i zagwizdał i zatrąbił z rogu;
Potem na towarzyszy u stóp skały skinął,
Rozśmiał się i siekiérką w powietrzu wywinął,
I zlazł na dół szczęśliwie — a czyn jego sztuki
Sława niesie w dalekie wnuki i prawnuki!
Ta skała jest największą tu osobliwością,
Odwiedzana od gości z wielką przyjemnością;
Mężczyźni i niewiasty tak się nią zajmują,
Że sobie na pamiątkę jéj postać rysują....
Takie cuda w Pieninach znajdują malarze,
Jako najokazalsze przyrody ołtarze;
Przy których człowiek pełny miłości i wiary,
Składa Bogu najczystsze swych uczuć ofiary.
Przestąpiwszy granicę za bystrym Popradem,
Walczącym bez ustannie z kamiennym nieładem;
Z niezwykłą przyjemnością podziwiamy ziemię,
Żywiącą pracowite, pobratymcze plemię,
Któréj język, i serca te same przymioty
Dodają nam do dalszéj podróży ochoty.
Więc od Staréj-Wsi[1] drogą wiodąc szypkie kroki,
Nieznanych wiosek Spizkich bawią nas widoki:
Gibet, Gurków, Labsanka, Rusbach, Litmanowa,
Kamionka, Jarzębina, Wyborna, Rellowa,
Święty Jerzy, Totfalu, Oszturna i inne
Mające czyste domki i ludy niewinne;
- ↑ Stara wieś, miasteczko na węgierskiéj stronie położone, na mapach stoi O’ Falu.