Która długo pod berłem węgierskiém trzymana —
Aż przez króla Jagiełłę znowu odebrana,
Służyła naszéj ziemi swojemi płodami,
Dobrym ludem i swemi różnemi kruszcami,
Których wielka obfitość i dobroć prawdziwa
Weszła nawet w przysłowie — i tam się ukrywa
Nieprzebrane bogactwo płodów rozmaitych,
Zarosłemi lasami i ziemią pokrytych. — ...
To były polskie Włochy! to Brazylija była,
Która do ostatniego rozbioru służyła
Swojemi dostatkami, podzielając szczérze
Różne losy Polaków w swéj cnocie i wierze!...[1]
Tak dumając, usiadłszy na wiérzchu Łomnicy,
A góral pokazuje w dalszéj okolicy:
Fryczowiec, Miklosz, Hradek nad Wagi strumieniem,
Poturnią i Jamnika z piękném położeniem;
A nad rzeką Toryssą Szarosz rozburzony;
Zwaliska zaniku Zboro — i Szowar wsławiony
Warzelnią białéj soli — potém Kapuszany
Z rozwalinami zaniku — i Bardyjów znany
Ze swojéj kwaśnéj wody co dla wszystkich zdrowa,
I smukłe świątyń wieże pięknego Preszowa,
Który się po węgiersku Eperies nazywa,
A który się już we mgle przed okiem ukrywa;
To miasto przyozdabia Kalwaryja miła,
Wystawiona nakładem księcia Radziwiłła[2];
Z któréj widok na miasto jest zachwycający,
Podobnego daleko sobie nie mający:
Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.