Jesteśmy w nieprzejrzanym oceanie głazów,
W przestworzu najstraszniejszych, najdzikszych obrazów,
Gdzie się wielkim nieładem wokoło zasłały,
Granitowe odłamy jak ściany i wały;
Pokazując się oku ciekawemu z bliska,
Jakby świątyń ostatki, lub zamków zwaliska;
Jak miasto wyludniane od srogiego ciosu,
Jak wieże i pomniki wśród zniszczeń chaosu!
Chociaż chmury nad nami turnie zakrywają,
Nieprzejrzaną powłoką choć nas otaczają
Zwieszone niebezpiecznie nad naszemi głowy,
Zaciemniając wokoło świat pusto-jałowy:
Przewodnik zachęca nas postępować daléj,
A wysoko za mgłami nowe cuda chwali —
I natura, jakgdyby sprzyjając wyprawie,
Rozwidniać się poczyna przed nami łaskawie,
Podnosząc swą zasłonę w wyższe hale skoro,
Przywodzi nasze kroki nad Żabie-jezioro,
Przy którem nędznych roślin ledwie żyją płody,
Tylko skały zwalone jak odwieczne kłody —
Które niegdyś oderwał rozgniewany Stryło[1]
Rozbiwszy je na drobne swą nad ziemską siłą!...
- ↑ Stryło, piorun.