„A pani z pod rzęs czarnych — ślicznemi oczami
„Rzucała na każdego jak dyjamentami,
„Najwięcéj się zaś czuła być zadowoloną:
„Że z Wielmożnéj, została Jaśnie Oświeconą!
„Więc z napływu roskoszy i w zabaw strumieniu,
„Zapomniała o ojca swego napomnieniu;
„Sadząc że już nie ujrzy więcéj jego skroni,
„Że poległ w polu bitwy, lub zginął w pogoni,
„Że klątwa jego była tylko dymu cieniem. —
„Aż nagle wraca szlachcic z wszystkich zadziwieniem!
„Wychodzi księżna pani by go w swe ramiona
„Przyjąć, stanęła w progu pysznie ustrojona;
„Szlachcic ujrzawszy pałac i bogate cugi,
„I błyszczące od złota liczne dworu sługi,
„I córkę w wyższym stanie — krzyż zrobił na sobie
„I okazał twarz swoją w największéj żałobie;
„Tupnął nogą i splunął — i wyrzekł wzburzony:
„Bógdaj te wszystkie blaski, domy, skarby, plony,
„Jako źródła występków, poszły na zniszczenie,
„A zakryły ich ślady skały i kamienie!”
Więc pałac się rozsypał, i wszystko zniknęło,
Błaganie smutnéj córki ojca nie ujęło,
Rzekł poruszony gniéwem i stałością swoją:
„„Już ja nie twym rodzicem! ty córką nie moją!
„„Bogdajeś się niegodna we łzach roztopiła,
„„Żeś znieważywszy ojca, ród jego przyćmiła!
„„Żeś przeniosła wyrodna nad rodzinne kraje,
„„Obcą ziemię i ludy i obce zwyczaje!
„„Precz występna! i dzieci twe zbrodnia twa splami,
„„Nie mogą zwać się odtąd Morskiego wnukami!
„„Ani ty z domu Morskich nie śmiesz się nazywać,
„„Ni nazwiska mojego, ni herbu używać!
Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.