Zbrojny jest w milijony kamieni zerwanych
Od piorunów, na ostre zwiry połamanych,
Na których las nie rośnie, kozodrzew nie rośnie,
Tylko mech się tam pełza o spóźnionéj wiośnie.
Wyszedłszy z Zakopanéj cudnego zacisza,
Jesteśmy na granicy dziedziny Dzianisza,
Gdzie słynni są mieszkańcy ze swojéj urody,
A szczególniéj dziewice jakby krople wody.
Widzimy Starą-bystrę, pola Ratułowa,
Miedzę, Skrzypną i chaty ładnego Witowa
Który swą malowniczą uderza sielanką —
A Dzianisz nam umila drogę macierzanką.
Daléj widać Chochołów porządny i czysty,
Co zajął kartę w dziejach wpływem organisty:
Tam Jan Audrusikiewicz ludowi oddany,
Szérzył światło nauki, a z cnót swych był znany. —
Jeśli jest piękny wieczór w dzień świętego Jana,
Sobótka[1] w tych dziedzinach bywa zapalana:
Jest-to zwyczaj odwieczny i przedchrześcijański,
Ten ogień upragniony, ogień świętojański:
Który po Europie czczą wszyscy Sławianie,
Nawet Persy, Araby, Turcy, Indyjanie!...
I nad brzegami Nilu ten zwyczaj istnieje,
Przetrwawszy liczne wieki i odmian koleje!!
Z wystąpieniem księżyca i w gwiazd-oceanie,
Pojawią się płomienie w zamroczonym łanie,
- ↑ Uroczystość Sobótki ludów sławiańskich znaną była pod różnemi postaciami czyli nazwami. Sięga czasów najdawniejszych. Przypada dnia 24 Czerwca, to jest w dzień ś. Jana Chrzciciela. Były-to istne igrzyska ludowe lub święto ognia, odziane uroczystą tajemnicą religii i całym blaskiem poezyi. — Zdaje się, że sobótka w czasach przynajmniéj późniejszych, znaczyła to samo co dzisiaj wyraz obcy: Wilija albo Wigilija — a więc Sobótka była dniem poprzedzającym święto największe, jakim jest niedziela.