I dał wyryć na zamku miotany tęsknotą:
„Że ten zamek był i jest i będzie sierotą!” —
Późniéj Franciszek Turzo — Biskup osobliwy,
Na powaby niewieście oględny i tkliwy,
Ujrzawszy córkę Kostki Barbarą nazwaną,
Dla szczególnéj piękności swojéj, ubóstwianą:
Na luterskie wyznanie swą wiarę przemienił,
I bez przeszkody z ową panną się ożenił,
I w posagu ten zamek odebrał dziedzicznie,
I życie swe z małżonką wiódł tu poetycznie. —
Późniéj znowu Jan Turzo ten zamek dziedziczył,
I nadworném swém wojskiem tak się ograniczył:
Że kłótnie i zatargi wstępu tam nie miały,
A podstępy i zdrady zdobydź go nie śmiały!
A Turzo tyle działał i tyle się srożył,
Aż przemocą swą koniec bezprawiom położył:
Bo jednych wiechrzycieli zakuwszy w więzieniach,
Drugich w głębokiéj Arwy potopił strumieniach!
Tym sposobem utrwalił pokój pożądany, —
Za co godłem hrabiego od króla nadany:
Jaśniał nad innych panów za dzielność swéj pracy,
I pokazał zaszczytnie czém byli Polacy! —
Późniéj Emeryk Turzo równie z dzieł swych sławny,
Na szlachetnéj prostocie swych przodków zaprawny,
Przyczyniał się nie mało dla dobra ludzkości —
W kaplicy tego zamku leżą jego kości.
Na nim wygasł szczep męzki téj sławnéj rodziny,
A zamek i przyległe do zamku dziedziny,
Do których rozmaici ludzie należeli,
Dzierzył młody pan hrabia Emeryk Tekieli.
Potem Jérzy Rakoczy ten zamek otworzył,
W nim zapasy żywności i pieniądze złożył,
Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/229
Ta strona została uwierzytelniona.