Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.
ZAKOŃCZENIE.

Rozstroiła się lira — więc śpiéwać przestaję,
Słowa były za słabe... tę prawdę pryznaję...
Lecz przysłowie powiada: grobla podług wody,
A trudno o urodę, gdy nie ma urody!...
Grałem nie jak artysta i śpiéwak uczony,
Lecz jak dziad pod figurą nad lirą schylony;
Więc nie jedno się może wydawało sucho,
I nie jedno zapewnie obraziło ucho.
Lecz ja po prostu widząc, po prostu śpiéwałem,
A przecie téj prostoty jeszcze nie oddałem
Jak należy — bo w Tatrach jest natura miła,
Lecz jest także i straszna!... a tak wielka siła
Natchnienia, czyliż może być w prostym śpiewaku?...
O! nie bierz mi to za złe uczony rodaku,
Że Tobie nie sprawiłem wrażenia i cudu,
Bom ja gęślił umyśnie dla naszego ludu.
My mamy ksiąg tysiące i tysiące pieśni,
Ale temu ludowi o cudzém się nie śni!
My znamy Kordylijery, Alpy, Pireneje,
Różne miasta i ludy, powieści i dzieje;
A on życzyłby sobie nad swojém podumać,
Ożywić się przeszłością, z przyszłością pokumać!