Została wykonana połowa zadania!
Byle prędzej, byle szybciej, byle kto jej nie zastał przy tej robocie, byle rudy Maks tu się nie znalazł!
Czwarta i piąta sztaba... Uf!...
Spocona i zmęczona, piłowała Marysieńka ostatnią sztabę, sama się dziwiąc, jak sprawnie jej poszła ta robota i już ciesząc się w duchu, że rychło wolność odzyska, gdy wtem dobiegł ją hałas odsuwanych zasów, od drzwi celki
Aż zamarło w niej wszystko z przerażenia.
— Boże — pomyślała z rozpaczą. — Więc nie zdołam stąd uciec?
Ledwie zdążyła zeskoczyć ze stołu i stół pchnąć na swe miejsce, gdy rozwarły się drzwi a w nich stanął ten, kogo obawiała się najwięcej.
— Rudy Maks! — z trudem wyszeptały jej wargi.
— Tak, ja! — odparł, uśmiechając się na pozór uprzejmie, jak to było w jego zwyczaju, gdy zamyślał jakie okrucieństwo. — Ośmieliłem się odwiedzić takiego drogiego gościa, jak panią! Zechce mi pani wybaczyć, że późno przybywam!
Umyślnie starał się złagodzić brzmienie swego grubego, zachrypłego głosu i udawał, że nie widzi otwartego okna. A w jego oczach już igrały złośliwe i lubieżne błyski.
Wtuliła się teraz w róg izby i, schowawszy dłoń z pilnikiem za plecy, patrzała na apasza z przestrachem, niczem na wypuszczone z klatki dzikie zwierzę. W jej mózgu z nową siłą zaświdrowały straszliwe obrazy. Trup zamordowanej dziewczyny... Tamta druga, skatowana i zbita...
— Cóżto, milczy pani? — wymówił zbój z drwiącą miną. — Czemu mnie spotyka równie zimne przyjęcie z twej strony, gołąbko?
Zamknął starannie drzwi, klucz przekręcił w zamku, poczem postąpił kilka kroków w stronę Marysieńki.
— Nikt nam teraz nie przeszkodzi!
— Tylko proszę się nie zbliżać! — zawołała, cisnąć się do ściany, jakby ta ściana mogła ją ukryć...
— Nie zbliżać się? — powtórzył. — Taka pani dumna i sroga? Czy dla tego, że była kochanką tego polskiego hrabiego? Była hrabiowską, może być i moją!
Nietylko obraźliwe słowa draba, ale i szalone podniecenie, wycisnęły z Marysieńki okrzyk:
Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/137
Ta strona została skorygowana.