ny władz niejedno niebezpieczeństwo, szczególniej pani grozi.
— Ze strony władz?
— Oczywiście! Dlatego się namyślam, co teraz postanowić i czy rozsądnym będzie powrót do Nizzy.
— Tam, przecież, pozostawiłam moje rzeczy!
— Ale i tam, właśnie, przebywała pani pod fałszywem nazwiskiem! O ile, odnaleziono trupa Wazgirda i wszystkie szczegóły wyszły na jaw, może to pociągnąć za sobą bardzo niemiłe konsekwencje!
Po twarzy Marysieńki przebiegła chmura smutku.
— Teraz rozumiem — zawołała — czemu, po opuszczeniu spelunki, nie zwrócił się pan natychmiast do władz! Nawet byłam zdziwiona! Obawia się pan...
— Obawiam się, aby nie zaaresztowano pani i sam nie wiem, jak mam postąpić!
Zaległo milczenie.
Przez szyby kawiarni wciskały się pierwsze brzaski świtu, mieszając się z żółtem elektrycznem światłem. Gwiżdż powoli popijał przyniesione mu wino, a Marysieńka w zamyśleniu sączyła kawę. Tymczasem, za oknami ruch się wzmagał, a sprzedawcy gazet głośno wykrzykiwali tytuły swych dzienników.
Okrzyk taki wdarł się aż na salę — i Pohorecka drgnęła gwałtownie.
— Słyszy pan?
I on posłyszał. Odstawił szklankę z winem. Do ich słuchu dobiegło najwyraźniej.
— „Le Matin!“ Sensacyjne szczegóły zamordowania polskiego hrabiego! Ucieczka jego rzekomej siostrzenicy! Bardzo ciekawe... Kupujcie...
— Boże! To o mnie?...
Lecz Gwiżdż już wypadł z kawiarni i po chwili wracał, trzymając w ręku jeszcze świeży, pachnący farbą drukarską, numer gazety.
— Prędzej, prędzej... — gorączkowo nagliła Marysieńka.
Oboje nachyleni nad pismem czytali:
„Dziś popołudniu, w okolicach Nizzy znaleziono zwłoki mężczyzny, ubranego w strój wieczorowy. Nie nosiły one śladów gwałtownej śmierci, początkowo władze przypuszczały, że zaszedł jakiś nieszczęśliwy wypadek. Bliż-
Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/154
Ta strona została skorygowana.