Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/160

Ta strona została skorygowana.

Posiada własny aparat! Wielki mój przyjaciel i niezwykle dobry i uczynny chłopiec! Gdy posłyszy tę dramatyczną historję, sądzę, że mi nie odmówi i aeroplanem nas przewiezie do Kaletycz!
— Czy zechce zaryzykować?.. — z obawą wyrzekł Gwiżdż — gdyby go pochwycono, grozi mu znaczna odpowiedzialność!
— A nuż się uda! Zresztą liczę na to, że w najbliższym czasie odbędzie się ostateczna rozgrywka. Ci bandyci napewno dziś popędzą do Polski! My ich wyprzedzimy, albo przybędziemy z nimi jednocześnie! A skoro uda się pochwycić tę całą zgraję i ich zdemaskować, niewinność pani Pohoreckiej zabłyśnie w pełni! Wtedy, może władze łagodniejszym wzrokiem spojrzą na nasze obejście prawa, bo niekiedy niezwykłe okoliczności wymagają i niezwykłych posunięć.
— Znakomite! — zawołał, całkowicie przekonany Gwiżdż — Nadzwyczajne! Toć aeroplanem przybędziemy tam za kilka godzin! Panie Den, poczynam wierzyć, że przy pańskiej pomocy, nie ominie nas zwycięstwo!
Detektyw nic nie odparł na tę pochwałę. Gładził się tylko po węglowym podbródku, jak to było w jego zwyczaju, gdy gotował się do jakiejś ważnej i skomplikowanej wyprawy.
Tymczasem Marysieńka, patrząc na szczupłą, inteligentną twarz Dena, szepnęła:
— Bóg jeszcze czuwa nademną!

ROZDZIAŁ XIV.
DO STAREGO ZAMCZYSKA...

Den niezwłocznie zaopiekował się swymi towarzyszami. Odprowadził Gwiżdża i Pohorecką do hotelu, w którym zajmował numer i tam dopiero Marysieńka mogła wypocząć bez obawy, że lada chwila ją pochwycą władze. Później, nie zważając na ranną godzinę, a poleciwszy nowym znajomym, aby pod żadnym pozorem nie opuszczali pokoju, postanowił udać się do znajomego lotnika.
Był nim pilot, monsieur Raul Sorel, były kapitan z czasów wielkiej wojny, odznaczony licznemi orderami za męstwo. Młody człowiek, lat trzydziestu kilku, niezwykle ujmującej i pociągającej powierzchowności. Kapitan Sorel, zamożny i niezależny, opuściwszy armję, po-