Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

się o stare zamczysko, mogłem wywnioskować, że się udaliście tam...
Bezzwłocznie postanowiłem sprawdzić, co stanowiło cel waszych niezwykłych poszukiwań śród ruin. Lecz, was już na górze nie było. Natomiast, spostrzegłem inną tajemniczą grupkę, zakradającą się do opuszczonego zamczyska a tu obecny gospodarz, twierdził, że choć i śród nich znajduje się kobieta, was tam nie rozpoznaje, a są to, prawdopodobnie, ci sami ludzie, którzy w południe przejeżdżali autem...
Wieśniak skinął głową. Sorel tymczasem, pochylał się wraz z Gwiżdżem, który już zdążył oprzytomnieć, nad Marysieńką i wyciągnąwszy wodę kolońską z kieszeni, nacierał jej skronie.
— Zaciekawiony, poszedłem wślad za nimi do starego domostwa — mówił dalej komisarz — znikli mi oni nagle w wielkiej sali, do której wchodzi się wprost z bramy i długo się naszukałem, zanim wykryłem potajemne przejście. Mieściło się ono w jednej z kolumn i tą drogą dotarłem do podziemi. Nasze pojawienie się, było dla tych jegomościów wielką niespodzianką, lecz miast podnieść ręce do góry, jak im rozkazałem i udzielić nam wyjaśnień, osypali nas gradem wystrzałów. Wtedy, poznałem, z kim mam do czynienia i nie ulękłem się walki. Niezbyt, wypadło dla nich korzystnie, bo trzech mężczyzn poniosło śmierć na miejscu, a głównego herszta i kobietę udało nam się żywcem pochwycić! Teraz, rad byłbym bardzo, panie detektywie, z ust pańskich posłyszeć dalsze tłomaczenie, bo i wy, w tej, czy innej formie, musicie być zamieszani w tę sprawę...
W tej chwili posłyszy pan komisarz — zawołał Den — i z moich ust szczerą spowiedź! Rzeczywiście, postąpiliśmy nieco nielegalnie, ale cel, do którego dążyliśmy, usprawiedliwi nasze postępki! Tem więcej, że udało nam się osiągnąć całkowite zwycięstwo. Moi towarzysze — wskazał obecnych — to kapitan francuski Sorel i pan Gwiżdż. A młodą osobą zemdloną jest Marja Pohorecka.
— Pohorecka? — powtórzył komisarz, do którego dotarły zarządzenia, zlecające odszukanie zbiegłej. — Ona?
— Tak! Tak! — skinął Den głową. I do niej, zapewne należą znajdujące się w izdebce skarby! Proszę je zabezpieczyć! A my, wyjdźmy natychmiast na powietrze!