Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/188

Ta strona została skorygowana.

Widzę, że pani Pohorecka nie odzyskała jeszcze przytomności i obawiam się, że może jej zaszkodzić dłuższy pobyt w podziemiach. Ona zaś najlepiej, skoro odzyska zmysły, na zasadzie posiadanego listu, wszystko panu wyjaśni.
W tejże chwili Marysieńka rozwarła oczy. Była bardzo blada, zdziwionym wzrokiem powiodła po grupce otaczających ją mężczyzn i szepnęła z trudem:
— Więc jesteśmy ocaleni?
— Stał się cud! — podbiegł do niej detektyw i nachylił się nad nią. — Jak się pani czuje?
— Boli mnie strasznie głowa! — odrzekła cicho. — Lecz... ci... bandyci... Hopkins?
— Raz na zawsze unieszkodliwiony i w kajdanach!... — wykrzyknął Gwiżdż radośnie. — A teraz jak najprędzej na powietrze! Pani Marysieńko, naszem jest zwycięstwo, a pani niewinność zajaśnieje w pełni!

ROZDZIAŁ XVII.
LIST.

W godzinę później, Marysieńka w urzędzie policyjnym w obecności Dena, Gwiżdża, Sorela i komisarza, odczytywała głośno następujący list.
Brzmiał on:
„Drogi Tadeuszu, lub też nieznana mi całkowicie pani Marysieńko!
W tej formie zwracam się do Was, bo wiem, na jakie niebezpieczeństwa narażam Cię, kochany Tadeuszu, obarczając mojem zleceniem i może ukryty, śród tych ruin skarb, odszukasz już nie Ty, lecz Twoja żona. Lecz sądzę, że danej mi obietnicy już się nie cofniesz i mimo wszystko, sprawę doprowadzisz do końca. Umyślnie piszę obszerniej, choć omówione zostały pomiędzy nami szczegóły, bo list ten może się dostać przypadkiem nie w Wasze ręce, a jakiego uczciwego człowieka, a ten niechaj wtedy wie, jak ma postąpić.
„Ja, książę Mateusz Gorayski, umieściłem w tych podziemiach większą część mego majątku. Spieniężyłem co mogłem i złożyłem to w skarbczyku, znajdującym się w izdebce, aby ta fortuna, wynosząca około dwóch milionów złotych, nie dostała się w ręce mego bezpośred-