Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ze sprawą Pohoreckiej?
— Jest decyzja?
Człeczyna nachylił się blisko i poufale szeptał:
— Ta Klara pogrążyła Marysieńkę ostatecznie! Wszystko zdołałem wywąchać! Kosztowała sporo, ale wiem....
— Więc?
— Sędzia wyznaczył kaucję w wysokości dwudziestu tysięcy złotych!
— Ho... ho... — mruknął hrabia i trudno było odgadnąć czy zadowolenie, czy przykrość mu sprawiła ta wiadomość.
— Zaraz Marysieńkę powiozą do więzienia! — gadał dalej stary, mrużąc ironicznie oko. — I nieprędko stamtąd się wydostanie!
— No, tak! — mruknął elegancki pan, a monokl znów ukrył dziwny błysk oka.
— Czy pan hrabia ma dla mnie nowe zlecenia?
— Chwilowo żadnych, panie Dziurdziszewski.
Elegancki dżentelmen wsunął rękę do kieszeni, wyciągnął zwitek banknotów i niedbale, podał je swemu pomocnikowi. Poczem, odwróciwszy się, odszedł, nie skinąwszy mu nawet na pożegnanie głową, jak gdyby się nigdy nie znali.

ROZDZIAŁ III.

Marysieńka znalazłszy się z powrotem w więziennej celi, odetchnęła z ulgą. Nareszcie jest sama i może skupić myśli. Choć celka jest malutka i ledwie kawałek nieba przez okratowane okno świta, a na stojącym w roku stołku wygodnie usiąść można z trudem, nikt jej tu nie dręczy nie śledzi, nie bada. Szczęście, że Marysieńki nie zamknięto, z jedną z wielu kobiet, o zepsutych i obrzękłych z pijaństwa twarzach, jakie spotykała na przechadzkach i korytarzach więzienia.
O, bo Marysieńka pragnęła się zastanowić. Od kilku dni, które minęły od chwili tragicznej śmierci męża, żyła niby w półśnie, sama nie wiedząc na jakim świecie się znajduje. Chwilami wydawało jej się, iż to koszmar tylko który wnet zakończyć się musi. I to zabójstwo Tadeusza i rzucone na nią niesprawiedliwie oskarżenie i niezrozumiałe zeznanie Klary...
A jednocześnie przychodziła dręcząca wątpliwość, kim był w rzeczy samej jej mąż, kim był Tadeusz?