Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

Wydało jej się nagle, że wszyscy ją znają, wszyscy zwracają na nią uwagę, a gdy wsiądzie do elektrycznego wozu, dziesiątki niedyskretnych spojrzeń, jak żądła os, wbija się w jej twarz.
Nie, woli na piechotę odbyć tę daleką drogę. Wtuliwszy twarz w wysoko postawiony kołnierz futra i unikając bardziej ludnych ulic, zmęczona i spocona zarówno długą wędrówką, jak i nerwowem podnieceniem, Marysieńka, po upływie trzech kwadransów, dobrnęła na Koszykową.
Szybko weszła do wnętrza i na chwilę przystanęła na podwórku.
O, tam na drugiem piętrze w oficynie jest ich mieszkanko. Małe, trzypokojowe mieszkanko, w którem, niestety, tak krótko trwało jej szczęście! Ciemno w niem teraz. Ciemno, nawet w kuchence. Czyżby Klara wyszła?
— O, to panią puścili? — zabrzmiał koło Marysieńki wtem jakiś zdziwiony kobiecy głos. — Już pani wyszła z wiezienia?
Odwróciła się. Koło niej stała dozorczyni domu i patrzyła na Marysieńkę, szeroko wytrzeszczywszy oczy, jakgdyby ujrzała samego djabła.
— Już puścili? — powtórzyła.
— Tak! — odrzekła, strapiona nieco tem powitaniem. — Jestem na wolności! A czy u mnie w mieszkaniu — zmieniła temat — nikogo niema? Klara jest nieobecna?
— Panna Klara wyprowadziła się! — mruknęła dozorczyni.
— Wyprowadziła?
— Pewnie! — zabrzmiała złośliwa odpowiedź. — Nie będzie przecie służyć u takiej pani, co... Ani też czekać, póki ją z aresztu zwolnią...
Marysieńka jeszcze nie pojęła obraźliwości tonu dozorczyni. Zaniepokoiło ją niespodziane zniknięcie Klary.
— Złota pani! — poczęła prosić. — Nie wie pani, dokąd ta Klara się przeniosła? Może zna pani jej nowy adres?
Dozorczyni wzruszyła ramionami.
— A może miała się przedemną wyspowiadać? Skąd mam wiedzieć! Wczoraj w południe wyjechała i kwita!
Co powiedziawszy, odeszła, mamrocząc coś pod no-