Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

sem. Mamrotanie to jednak na tyle było wyraźne, że Marysieńka je posłyszała dobrze:
— Wstydu taka niema! — zabrzmiały uwagi pani dozorczyni. — Męża zabiła i do domu się taska! I już ją puścili! Gdzie sprawiedliwość na świecie? Jedna obraza Boska...
Policzki Marysieńki zapłonęły szkarłatem. Wydawało się, że za chwilę krew z nich tryśnie. Zbrodniarka! Wszyscy poczytują ją za zbrodniarkę! Nawet dozorczyni! Gdziekolwiej się pokaże, wytykać poczną palcami, odsuną się, niczem od trędowatej. Jak w takich warunkach myśleć o udowodnieniu swej niewinności, szczególniej po ucieczce Klary? Bo nie ulega wątpliwości, że Klara spełniwszy zdradziecką rolę, uciekła i trudno będzie ją teraz odszukać.
Nisko opuściwszy główkę i, modląc się w duszy, aby nie napotkać nikogo z sąsiadów, powoli wstępowała na schody. Na szczęście, schody były puste i Marysieńka bez przeszkód dotarła na drugie piętro. W woreczku, prócz drobnych monet, znajdował się klucz od mieszkania. Przekręciła go w zamku i weszła do wnętrza, szybko zatrzaskując drzwi za sobą.
Chwila szukania po omacku — i zabłysło elektryczne światło.
Jest z powrotem w tem mieszkaniu, które niedawno jeszcze stanowiło jej radość i dumę. Lecz, jakże ono się wydaje obecnie ponure i smutne. Choć, zdawałoby się, na pozór, nic się nie zmieniło.
Krążyła po pokoikach, rozglądając się dokoła uważnie. Władze policyjne nie robiły, zapewne, tu rewizji, bo wszystko leżało na swem miejscu, jak w chwili, kiedy stąd odchodziła, udając się do tej przeklętej spelunki.
W sypialni spoczywa na krześle, zrzucony w pośpiechu szlafrok Marysieńki. Na tualecie flakony, rozstawione w nieładzie.
Och, ileż wspomnień nasuwają te ściany! Jak często w tej sypialni powtarzał jej Tadeusz, że ją uwielbia i kocha, że jest jedynem jego szczęściem na świecie. W stołowym tyle razy wyczekiwała na niego z obiadem, gdy spóźniał się z biura, nie pozwalając Klarze dotknąć się do potraw, byle był zadowolony z ich maleńkiego gospodarstwa. A w gabinecie, jeszcze widzi głowę Tadeusza, pochyloną nad biurkiem, gdzie wieczorami pra-