Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

mych. Wreszcie wysunęła ostatnią, dalszą szufladę. I tu oczekiwał ją tenże sam zawód. Rozczarowana, podejrzewając już Klarę, iż ta znalazłszy się ostatnio bez świadków w mieszkaniu, powyciągała z biurka co ciekawsze papiery, chciała Marysieńka zaprzestać swych bezowocnych poszukiwań — gdy wtem jej palce natrafiły na jakiś ukryty w głąb szuflady guziczek.
Nacisnęła odruchowo. Rozległ się suchy trzask — i Marysieńka pochyliła się, chcąc poznać przyczynę, jaka go spowodowała.
W głębi szuflady znajdowało się świetnie ukryte maleńkie schowanko. Za dotknięciem sprężyny, maskująca je deseczka odpadła i teraz widniał tam niewielki, ciemny otwór.
Palce Marysieńki zagłębiły się w nim nerwowo... Nie wiele wyciągnęła. Medaljon i arkusik papieru. Lecz widok i tych przedmiotów napełnił ją drżeniem.
Przedewszystkiem medaljon. Był on złoty, zakryty i należało górną pokrywkę podważyć, aby przekonać się, czyją podobiznę wewnątrz zawiera. Odkładając to na później, Marysieńka pochwyciła łapczywie arkusik, zapełniony szczelnie drobnem, męskiem pismem.
Spojrzała nań i zbladła.
Wszak to pismo jej męża, a list adresowany jest do niej! Czytała:
Marysieńko!
Są rzeczy straszne, w które nie wiem, czy cię mam wtajemniczać! Jeśli kładę ten list nie na wierzchu biurka, a do schowanka, to dlatego, że przypuszczam, iż może uda mi się ocalić życie. O ile go jednak, zaniepokojona moją długą nieobecnością, tu odnajdziesz, wiedz o tem, że zginąłem. Nie płacz! Nie wart byłem ciebie! Ukrywałem bardzo wiele przed Tobą!... Lecz nie czas teraz na żale! Czytaj uważnie, co masz dalej mówić, aby mnie pomścić, a ocalić siebie. Bo i na Ciebie, moje maleństwo, zastawiono groźne sieci! Pamiętaj...“
Marysieńka czytałaby może dalej, drżąc całem ciałem z podniecenia, słowa dziwnego listu, gdyby w tejże chwili jej uwagi nie zwrócił jaki trzask.
Jakby ktoś skradał się po cichu z sąsiedniej sypialni w stronę gabinetu.
Niemożebne! Toć w mieszkaniu jest sama. Pamięta