Propozycja ta nastąpiła na tyle nieoczekiwanie, że Marysieńka aż drgnęła.
— Ja, u pana hrabiego?
— Tak! — mówił, niestropiony jej zdziwioną miną. — W mojej podmiejskiej willi, w okolicach Warszawy, w której sam przebywam! Do niej nie wtargnie nikt z tych, którzy czyhają na pani życie! Wszędzie indziej, uprzedzam, grozi wielkie niebezpieczeństwo!
— Kiedy...
W mózgu Marysieńki zawirowały sprzeczne myśli. Z jednej strony poczuła się słaba, opuszczona i otuchą ją napełniała świadomość, że znalazł się nareszcie ktoś, kto stanie w jej obronie. Jeśli urazi Wazgirda odmową, cóż pocznie dalej sama bez pieniędzy, bez krewnych, bez przyjaciół? W tym domu, gdzie ją wszyscy wytykają palcami, nadal pozostać nie może, a gdziekolwiek się przeniesie, wrogowie ją wytropią i nie pozostawią w spokoju. Lecz, z drugiej strony... Kim jest ten hrabia Wazgird? Toć nie zna go wcale. Czemu i on otacza się tajemniczością?
Wazgird, który niby obojętnie spozierając przez monokl, w rzeczy samej śledził uważnie wahania, odbijające się na twarzyczce Marysieńki, wycedził powoli:
— Sądziłem, że po tem, com uczynił dla pani, większem powinienem się cieszyć zaufaniem! Bardzo mi przykro, że tak nie jest... Nie nalegam... Widocznie, woli pani zamiast znaleźć się w bezpiecznej willi, być narażoną na napaści siwej wiedźmy, albo po stokroć brutalniejszych zbirów...
— Nie, nie... — wyszeptała, przejęta znów lękiem.
Nagle zrobiło się jej przykro. Jakżeż może nie zaufać swemu dwukrotnemu wybawcy, człowiekowi, który i nadal chce ją ratować? Obraża go bez powodu.
— Nie — zaprotestowała słabo — tylko, czy to wypada? Ja u pana?...
Wazgird zrozumiał, że opór został przełamany. Roześmiał się szczerze.
— Jestem, coprawda, starym kawalerem! — rzekł. — I zamieszkuję w willi tylko w towarzystwie kamerdynera i sekretarza! Ale, zapewniam panią, że wypada! Starszy już ze mnie człowiek i za ojca pani mógłbym uchodzić, zresztą nie sądzę, by pobyt jej u mnie przeciągnął się ponad parę dni.
Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.