Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/67

Ta strona została skorygowana.

hrabiego, nie przyniesie mi rozwiązania dręczących zagadnień?
Wazgird zdążył tym razem się przygotować.
— Nie! — odparł. — Zaraz opowiem pani wszystko. Przynajmniej to co wiem... Powtórzę, o zebranych pisemnie danych i o moich przypuszczeniach...
— Opowie pan?
Pragnąłem przypuszczenia poprzeć dowodami, lecz skoro się nie udało, nie będę pani cierpliwości dłużej narażał na próbę.
Marysieńka aż zadrżała z wewnętrznego podniecenia. Więc już za chwilę... Głębiej wtuliła się w fotel.
— Słucham! — wyrzekła, starając się próżno nadać swemu głosowi obojętne brzmienie.
Hrabia zajął miejsce za biurkiem, wsparł głowę na ręku, tak, że mu twarzy prawie nie było widać i począł mówić przyciszonym głosem, niby człowiek, który wie, że swą opowieścią drugiemu przykrość sprawić musi.
— Daruje pani, pani Marysieńko, o ile niektóre ustępy z mej relacji ją dotkną. Szczególniej, że rzuci ona pewien cień na Tadeusza...
Zagryzła wargi.
— Każda prawda jest bolesną!
— Tadeusz — mówił dalej Wazgird, łącząc nieco praw dy z ogromnem kłamstwem — choć uchodził za Pohoreckiego, ale, w rzeczy samej, był synem nieślubnym pewnego magnata. Pragnie pani poznać jego nazwisko? Służę... Książę Gorayski. Również i ja jestem z Gorayskimi skuzynowany.
— Synem nieślubnym księcia Gorayskiego!
Ukrywał to przed panią! Tem bardziej, ze ze swym ojcem poróżnił się przed wielu laty i nie utrzymywał z nim żadnych stosunków. Ale książę wciąż pamiętał o Tadeuszu. Zmarł obecnie stary przed paru miesiącami, lecz przed śmiercią pozostawił mu duży spadek.
Spadek Tadeuszowi? — Marysieńka nie wierzyła własnym uszom.
— Spadek miljonowej wartości! — poważnie potwierdził Wazgird. — Tylko pozostawił go w sposób dosyć oryginalny, gdyż zmarły był wielkim dziwakiem. Posiadał on spadkobiercę, swego bratanka, nazwijmy go baronem X. pełnego nazwiska dziś jeszcze wymienić nie chcę, którego nie cierpiał, ponieważ Tadeusz był tylko jego nie-