Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ I.
Dziwne mieszkanie.

Pani Marysieńka Pohorecka cisnęła z gniewem list na stół. Złośliwy żart, czy też prawda? Raz jeszcze powtórzyła w myślach słowa dziwnego ostrzeżenia, jakie widniało na pomiętej kartce:
„Twój mąż cię zdradza oddawna. Jeśli chcesz się o tem przekonać, udaj się dziś o godzinie 8 wieczór na ulicę Kopernika Nr. 58. Dozorcy o nic się nie pytaj, skręć odrazu do oficyny, po lewej stronie podwórza. Na drugie piętro. Tam odnajdziesz czternasty numer mieszkania. Zadzwoń śmiało, a dowiesz się wielu ciekawych rzeczy.“
W oczach młodej kobiety zakręciły się łzy. Nerwowo przeszła się parę razy po pokoju, a wiszące na ścianie lustro odbiło zgrabną, szczupłą sylwetkę dwudziestokilkuletniej brunetki, ubranej skromnie, lecz gustownie, której ładną twarzyczkę wykrzywił obecnie wyraz wielkiego zawodu i bólu.
Więc Tadeusz ją zdradzał? Okropne! W kilka miesięcy zaledwie po ślubie? On, który wydawał się uosobieniem wszystkich cnót, powagi i rozsądku. Czyż mogła się tego spodziewać?
Zbliżyła się do szafy, aby wyjąć okrycie, gdy wtem tuż obok niej zabrzmiał głos.
— Pani wychodzi? A kolacja?
Drgnęła. Na progu stała młoda i przystojna pokojówka, ubrana niemal elegancko, aż za szykownie, jak na mieszkanko, w którem usługiwała. Złoto blond włosy były ukarbowane starannie, czarną sukienkę zdobił śnieżno biały fartuszek, a na zgrabnych nóżkach połyskiwały lśniące lakierki.
— Pani wychodzi? — padło z jej ust powtórne zapytanie.
— Tak... tak... — Marysieńka zmieszała się nagle,