wymyka się on do niego pokryjomu, poi dźwiękiem jego patrjotycznych słów.
„On mnie często ku brzegom Niemna sinego prowadził
Stamtąd lubiłem na miłe góry ojczyste poglądać,
Gdyśmy do zamku wracali, starzec łzy mi ocierał,
Aby nie wzbudzić podejrzeń; łzy mi ocierał,
A zemstę przeciw Niemcom podniecał“.
Więc kiedy powrócił on do zamku, z rozkoszą rznął kobierce Krzyżaków, „kaleczył“ ich zwierciadła, a na tarczę mistrza krzyżackiego Winricha „piasek miotał i plwał.“
A tymczasem wajdelota litewski, nie ustawał ani na chwilę w pracy, aby w nim wzbudzić mściciela krzywd swojego narodu.
„Widzisz, mawiał mi starzec, łąki nadbrzeźnej kobierce,
Już je piasek obleciał; widzisz te zioła pachnące,
Czołem silą się jeszcze przebić śmiertelne pokrycie,
Ach! daremnie, bo nowa żwiru nasuwa się hydra,
Białe płetwy roztacza, lądy żyjące podbija,
I rozciąga dokoła dzikiej królestwo pustyni.
Synu, plony wiosenne, żywo do grobu wtrącone,
To są ludy podbite, bracia to nasi, Litwini;
Synu, piaski z za morza burzą pędzone, to Zakon”
Jakoż nauka ta wywołuje owoce, i w pierwszej z Litwinami potyczce, młodzieniec pojony takim napojem, przedziera się przez szeregi walczących i z wajdelotą ucieka do Litwinów.
Jakże więc tłomaczy ten młodzieniec swoje uczucia do Niemców, gdy się nareszcie wśród swoich Litwinów znalazł.
Tłomaczy je nie inaczej, jak Rymwid z Grażyny.
Jak Rymwid zgłębił on Niemców na wskroś, wie czem są i czem Litwie grożą.
I wie czem on sam stać się powinien, jeśli chce Litwie służyć.
Więc choć pojął za żonę „córę Kiejstuta Aldonę, młodą i piękną jak bóstwo“, choć przy jej boku znalazł słodycz, jakiej nie zaznał w nieszczęśliwem swem życiu:
„Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie” —