w którym zawiązują się pęki, dojrzewać mające stulecia. Młoda Polska zaiste to nie ta, o której szczebiocze kawiarnia, to ta, którą czuł, nosił w piersi ten największy z duchów polskich, całej jednej epoki, Wyspiański: poeta tak — ale nadewszystko twórca świadomości, wielki prawodawca narodowy, maż, który rok temu zgasł, a już jest w jakiejś niezmierzonej dali, obok tych, co w życiu narodów, nie przelotnych pokoleń zaważyli, to ta nadewszystko, która jest ciałem a walczy, aby posiąść ducha, aby siebie w całe; swej, niebywałej nowości, cudownem po raz pierwszy narodzeniu zrozumieć, utrwalić, posiąść.
To, czy myśl tę posiędzie ona, czy ją stworzy sobie — to jest jedyna sprawa, niema żadnej innej, o której mówić; by dziś warto. Literatura nasza lat ostatnich, literatura Wyspiańskich, Żeromskich, Kasprowiczów, Przybyszewskich (tak jest, wbrew protestom stu tysięcy Zagłobów, silnych w pięści Rochów Kowalskich) sama pragnęła być sądzona tą miarą. Sama uznawała się nie za zabawkę, nie za pokrzepienie umierających (lud nasz wydziera im z pod głowy poduszkę), lecz za organ prawdy, zakon życia. Życiem zajmować się tylko należy: życie rośnie, zmagając się z sobą. Książka ta jest bojową, walczy ona z żywemi formami: umarłym, konającym, nieuleczalnym radaby jak najmniej poświęcać miejsca. Tu na wstępie więc Polsce dobrowolnie dziecinniejącej i zdziecinniałej wypisuję ostrzeżenie. Zadaniem książki tej jest zbadać, w jaki sposób literatura przyczynić się może do zwycięstwa świadomości klasy robotniczej nad całym naszym ludem pracującym, w jakiej mierze przyczynić się może do przekształcenia Polski całej w wielki, samoistnie i samodzielnie rządzący sobą organizm pracy.
Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/079
Ta strona została skorygowana.