zostaną może i u nas dokładniej poznane, gdy zajmie się niemi jaki francuski lub włoski modernista.
Z radością widzę, że przynajmniej kończy się okres obowiązkowej ignorancyi co do Towiańskiego i że wyjątki z jego pism włączone zostały do wielkich wypisów, wydawanych w Warszawie (Wiek XIX, stulecie myśli polskiej — niewątpliwie jedno z najpożyteczniejszych chyba obecnie przedsięwzięć wydawniczych). Co do przekonań religijnych naszych poetów i ich ścisłego określenia panuje umyślny, i obłudny półzmrok. Dla jednych zgorszeniem jest sam fakt jakichkolwiek przekonań religijnych (w dzisiejszych czasach postępu!), innym niebezpiecznem wydawało się wszystko, co dotyczyło religii, a nie odbywało się pod kontrolą kościoła[1]. Żadne pogłębienia i uzasadnienia nie są polskiemu katolikowi potrzebne: to już należy do księdza. Polak wie, że msza się odprawia, że żona i służba chodzą do spowiedzi, że jest święcone i że przed śmiercią trzeba będzie o tem wszystkiem pomyśleć. Ignorancya co do właściwego przedmiotu wiary, dziejów kościoła i jego organizacyi wprost nieprawdopodobna: a przecież ten martwy fakt przynależności do kościoła
- ↑ Pisma doniosły, że Stanisław Wypiański umarł jako członek kościoła katolickiego: analiza jego poezyi nie stawia żadnych przeszkód uznaniu w nim człowieka o katolickim w zasadzie światopoglądzie. Musimy sobie raz na zawsze zdać sprawę z tego, że katolicyzmu, jako konstrukcyi umysłowej, lekceważyć nie można. Kto przypuszcza, że tak łatwą, jest rzeczą zwalczać środkami przeciętnej ewolucyonistyczno-pozytywistycznej doktrynki tak subtelny, jak katolicki, światopogląd filozoficzny, ten nie zadał sobie fatygi nigdy ani katolicyzmu przemyśleć ani zapoznać się z nim z pierwszorzędnych, poważnych źródeł.