i ustaleniach zbiorowego życia, które zrodziły słowo, jako nagły i przelotny lub stale powracający sygnał. Słowo, jako medyum społecznej koordynacyl, ukazuje się naszym przeżyciom, jako coś starszego i głębszego od nich, jako pozaspołeczne dno, ponadludzki firmament istnienia. Powstaje złudzenie, że wyraża ono coś pozażyciowego, pozaludzkiego, odrębnego od ludzkiego współżycia i głębszego niż ono. Słowo — organ ludzkiego współżycia zapanowuje nad niem, jego treść ukazuje się, jako podstawa współżycia, niezależna od niego, przed niem istniejąca. Świat zewnętrzny, objektywnie istniejące, niezależne od współżycia, od zmiennego potoku przeżywań, kompleksy stałe, czy to oznaczamy je mianem przyrody, czy Boga lub materyi — wszystko to są za wdaniem się mowy dokonane hypostazy konkretnych koordynacyi współżycia ludzkiego.
Byłoby jednostronnem przepisywać mowie po| wstawanie mitów, widzieć w niej jedyny lub najgłębszy czynnik mitotwórczy. Mitologiem sięga głębiej korzeniami w psychikę ludzką, w sam rdzeń współżycia ludzkiego. Mowa nie tyle mity stwarza, ile raczej je ustala, przechowuje; jest ona czynnikiem konserwatywnym, przekształca ona w trwałą, niezależną od ludzi rzeczywistość własne ich przeżycia; ona czyni z mitu, formy twórczości, czynnego współżycia — dogmat teologii. Teologią zaś nazywam pewien specyalny stan duszy ludzkiej, teologiem nazywam człowieka, który usiłuje wydobyć „prawdę“ przez systematyzowanie i analizowanie hypostaz zamarłego ludzkiego życia i tworzenia. Teologia obywa się doskonale bez pojęcia bóstwa. Teologami par excellence są dzisiejsi naturaraliści, materyaliści, ewolucyoniści. Komu stwardniałe, za
Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/121
Ta strona została skorygowana.