Pomimo tej niewątpliwie zachowawczej roli języka, społeczeństwo, które posiadałoby jako jedyną swą m0c zachowania, jako jedyną siłę skupienia to tylko, co jest już zintelektualizowane, zawarte w słowie, byłoby w stanie takim, w jakim znajdowało się bizantyńskie cesarstwo w oczach swego ostatecznego już Strupieszenia i upadku. I tu, jak zawsze, gdy idzie o głębokie zagadnienia kultury i dziejów, monumentalna myśl nieocenionego Vica oddać nam może niezmierne usługi. Społeczeństwo istnieje, jako fakt emocyalno-uczuciowy, jako różnorodnie uczuwany ślepy mus koordynacyi naszych czynów. To wielkie ciemne ja zbiorowe tkwi w każdym z nas poza obrzeżem logicznej, dostępnej dla jasnego sformułowania, świadomej naszej myśli. istnieje jako pewien rodzaj uczuciowego musu. Nienadaremnie Renan a za nim Sorel stwierdzają, że w pojęciu ojczyzny pozostaje zawsze jakieś mistyczne, mito-
wrażeń. Pani Róża Luksemburg sformułowała niedawno pogląd, że aż do zwycięstwa proletaryatu — myśl socyalistyczna nie może czynić postępów po za Marksa. Straszne jest zaniedbanie umysłowe kół, w których tego rodzaju karykaturalne twierdzenia są, możliwe i nie ośmieszają na zawsze tych, co je wygłosili. Przypominają się najzjadliwsze wycieczki Chamberlaina przeciwko ewolucyonistycznej teoryi poznania, która wypr0wadza automatycznie z ciemnoty wiedzę prawdy. Pracy więc, której myśliciele wszystkich kierunków dokonywują, sami nad sobą, zrzekają się marksiści typu R. Luksemburg — (a nie jest p. Luksemburg w tem swoim twierdzeniu ani odosobnioną, ani oryginalną) — na rzecz dziejowej dyalektyki. Rozwój ekonomiczny myśli za nich. Jerzy Plechanow z głęboka, pogardą traktuje „chaotyczne“ pisma Sorela. jest to całkiem szczere. Struktura umysłowa Plechanowa jest całkiem niewspółmierną z umysłem. posiadającym tak wybitnie postępowe wyszkolenie, jak Jerzy Sorel, jedyny dziś pisarz socyalistyczny, którego miejsce w historyi myśli ludzkiej jest zabezpieczone.